W efekcie po południu za euro płacono 1,35 USD (kolejny spadek), funt potaniał do 1,50 USD, nieco stracił na wartości szwajcarski frank po wcześniejszym sporym wzroście (inwestorzy zaczęli obawiać się ewentualnej interwencji ze strony SNB).

Ciekawa sytuacja miała miejsce na „Kanadyjczyku”. Po publikacji danych o wyższej inflacji i sprzedaży detalicznej CAD dość wyraźnie zyskał na wartości. Uznano, iż te publikacje przybliżają do ewentualnego zacieśnienia polityki ze strony Banku Kanady. W kolejnych 2 godzinach notowania powróciły jednak do wcześniejszego poziomu. Widać, że motorem zwyżek amerykańskiego dolara do wszystkich walut są wspomniane spekulacje o ewentualnej podwyżce stopy dyskontowej FED.

Na tym tle nieco traci także złoty. Polskiej walucie nieco zaszkodziła poranna wypowiedź wiceministra finansów Dominika Radziwiłła, który przyznał, iż resort finansów jest „zmartwiony” ostatnim umocnieniem złotego, które może być „niebezpieczne”, jeżeli miałoby trwać nadal. Po południu (godz. 16:34) euro było warte niecałe 3,89 zł (tym samym doszło dzisiaj do złamania oporu na 3,88, co otwiera drogę do 3,90-3,91), a dolar zbliżał się do kluczowego oporu na 2,88 zł. Jego naruszenie otworzy drogę do ruchu powyżej 2,90 zł (wiele będzie tutaj zależeć od testu 1,3430 na EUR/USD).

EUR/USD: Trend spadkowy na wykresie H4 jest dość wyraźny i można odnieść wrażenie, iż wyraźniejszej „pauzy” będzie można oczekiwać dopiero w okolicach silnego wsparcia 1,3430-50, które zakładam, że „nie padnie” za pierwszym razem. Silniejszemu dolarowi zaczynają sprzyjać spadki na giełdach. Sytuacja na dziennym wykresie EUR/USD zaczyna coraz bardziej sprzyjać sprzedającym euro. Silny opór to teraz okolice 1,3530-50.

Reklama