Ta umowa to nie przypadek. Poznań to polska centrala s.Oliver, firmy, która w latach 1997 – 2000 była głównym sponsorem Borussii Dortmund.

Umowa przewiduje premie

– Mocno pracowaliśmy przez dwa miesiące, aby dojść do porozumienia – powiedział prezes Lecha Andrzej Kadziński. – Mamy nadzieję, że nasze działania na polu marketingowym sprawią, że firma s.Oliver rozwinie się na także rynku polskim. Nie mogę potwierdzić, że zarobimy 10 mln zł. Jest określona pewna kwota bazowa. Umowa przewiduje także premie za zdobycie mistrzostwa, zajęcie drugiego lub trzeciego miejsca w lidze, Pucharze Polski, udziału w europejskich pucharach – wyliczał Kadziński.
Pieniądze ze sprzedaży reklamy na koszulce to dla wielkich klubów jedna z podstawowych pozycji w budżecie. Manchester United niedawno znalazł nowego sponsora. Od sezonu 2010/2011 Czerwone Diabły będą występować w koszulkach z logo AON Corp. Firma, która oferuje brokerskie usługi ubezpieczeniowe i reasekuracyjne, zapłaci Anglikom 80 mln funtów za czteroletni kontrakt. Podobne pieniądze płacił Manchesterowi dotychczasowy sponsor koszulkowy AIG.
Reklama

Bukmacher grozi sądem

W Polsce największe kontrakty zawierały wcześniej właśnie Lech i Wisła Kraków. Mistrzowie Polski latem podpisali czteroletni kontrakt z bukmacherami Bet-at-Home, a poznaniacy – z Betclick. Umowy obu klubów opiewały na podobną kwotę – 4 mln zł za sezon. 1 stycznia w życie weszła jednak ustawa antyhazardowa, która zabrania reklamy firm bukmacherskich. Lech zaczął więc szukać nowego sponsora koszulkowego. Choć Betclick liczył, że ich logo wkrótce wróci na koszulki Kolejorza, ustawa hazardowa została bowiem zaskarżona do Komisji Europejskiej, Lech związał się z s.Oliver. Teraz bukmacherzy nie wykluczają, że podadzą poznański klub do sądu.
– Z dniem 1 stycznia umowa wygasła. Ze względu na wprowadzenie ustawy hazardowej nie było możliwości kontynuowania współpracy. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, ale dopóki prawo się nie zmieni, nie możemy współpracować z firmami bukmacherskimi – tłumaczył prezes Kadziński.
Proces nie wchodzi w grę w przypadku Wisły. Krakowianie jedynie zawiesili umowę z Bet-at-Home i czekają, co się wydarzy. Na razie reklamują Telefonikę – firmę należącą do właściciela klubu Bogusława Cupiała. Zanim Wisła związała się z Bet-at-Home, też potrafiła robić dobry biznes na sprzedaży miejsca na koszulkach. Jej kontrakt z 2005 r. z Kompanią Piwowarską na reklamowanie marki Tyskie był wtedy najwyższym w historii polskiej piłki – klub zarobił 2 mln zł rocznie przez cztery lata.

Barcelona płaci za reklamę

Z trzech największych polskich klubów najgorzej z pozyskiwaniem sponsorów na koszulki radzi sobie Legia Warszawa. W sezonie 2002/2003 grała z logo Kredyt Banku, czym spłacała... długi. Potem przez cztery lata na koszulkach wicemistrzów Polski widniało logo piwa Królewskie. Dzięki temu Legia zarabiała rocznie 1,4 mln zł. Gdy umowa się skończyła, doszło właśnie do słynnych awantur w Wilnie w 2007 r. Od tamtej pory warszawski klub nie może znaleźć sponsora i reklamuje telewizję n, tak jak Legia należącą do koncernu ITI.
Ale i tak najoryginalniejsza jest Barcelona. Nie dość, że nie sprzedaje miejsca na koszulce, to jeszcze do tego dopłaca. Katalończycy grają bowiem z logo UNICEF na piersiach i rocznie przekazują na jego potrzeby 1,5 mln funtów.
Największe koszulkowe kontrakty w historii
Bayern Monachium – 17 mln funtów za sezon od T-Home (czteroletni kontrakt)
Real Madryt – 15 mln funtów za sezon od Bwin.com (czteroletni kontrakt)
Juventus Turyn – 15 mln funtów za sezon od Tamoilu (pięcioletni kontrakt)
Manchester United – 14 mln funtów za sezon od AIG (czteroletni kontrakt)
Chelsea Londyn – 10 mln funtów funtów za sezon od Samsunga (pięcioletni kontrakt)
Liverpool – 8 mln funtów za sezon od Carlsberga (pięcioletni kontrakt)
Manchester City – 8 mln funtów od Etihad Airways (trzyletni kontrakt)