Załoga Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), w której w ubiegłym roku fundusz płac zmniejszył się z powodu kryzysu o ok. 100 mln zł, ma w tym roku odzyskać utraconą część wynagrodzeń - zapowiedział zarząd spółki.

Według prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego w ten sposób firma spłaci swoistą pożyczkę, zaciągniętą u pracowników w trudnym dla spółki okresie. Pieniądze mają trafić do załogi w dwóch częściach - 70 mln zł ujęto w planie na 2010 r., a pozostała część ma być zwrócona w czerwcu w formie jednorazowej premii, gdy sytuacja firmy nie pogorszy się.

Związkowcy z JSW wyliczyli, że z powodu niewydobywania przez kilka miesięcy węgla w piątki oraz rezygnacji z pracy w weekendy, w 2009 r. pracownicy jastrzębskich kopalń zarobili realnie o 5-12 tys. zł mniej niż rok wcześniej. W sumie daje to ok. 100 mln zł. Związki zażądały, by ta kwota powróciła do funduszu płac, które powinny - ich zdaniem - wzrosnąć również o wskaźnik inflacji w latach 2009-2010.

Zarząd JSW zapewnił w środę, że "pożyczka" zostanie w tym roku zwrócona. Dodatkowe zasilenie funduszu płac kwotą 70 mln zł już zaplanowano, natomiast przeznaczenie 30 mln zł na premię w czerwcu uzależniono m.in. od tego, czy produkcja w marcu, kwietniu i maju będzie taka jak zaplanowano, nie pogorszy się sytuacja rynkowa w zakresie wielkości sprzedaży i cen, a koszty zostaną utrzymane zgodnie z założeniami.

Inny warunek to niepogorszenie w tym czasie sytuacji finansowej spółki związane z działaniami samorządów, które egzekwują sporny podatek od podziemnych wyrobisk. Sprawa czeka na ostateczne rozstrzygnięcia sądowe i konstytucyjne. Gdy sytuacja na to pozwoli, zarząd JSW nie wyklucza także uruchomienia dodatkowych środków na tzw. standaryzację płac w całej spółce.

Reklama

Według danych JSW fundusz płac w spółce (w ubiegłym roku były one zamrożone, a realnie zmniejszyły się) wzrośnie w tym roku o 3,7 proc. - z 1 mld 643 mln zł do 1 mld 712 mln zł. To mniej niż oczekiwania związkowe, zgodnie z którymi - jak wyliczyła spółka - fundusz płac w 2010 r. powinien wynosić 1 mld 825 mln zł. Związki chcą bowiem, by fundusz płac wrócił do poziomu z 2008 r., czyli sprzed kryzysu, i został powiększony o rzeczywistą inflację w latach 2009 i 2010. "Tak duży wzrost funduszu płac rok do roku - więcej o ok. 182 mln zł - przy pogarszających się wskaźnikach wydajnościowych, jest bardzo niebezpieczny dla firmy, w której płace stanowią ok. 50 proc. kosztów i są traktowane jako koszt stały" - ocenił prezes JSW, Jarosław Zagórowski.

Zarząd spółki podkreśla, że w przypadku JSW trzeba dodatkowo brać pod uwagę niestabilną i nieprzewidywalną sytuację na rynkach wyrobów stalowych. Większość produkcji JSW to węgiel koksowy, którego odbiorcami są huty. Kryzys na rynku stali i koksu spowodował, że ubiegły rok JSW zamknęła stratą w wysokości 340 mln zł. Dwa pierwsze miesiące tego roku przyniosły ponad 81,4 mln zł zysku.

Zarząd JSW zapowiedział, że pieniądze, które spółka zaczęła zarabiać po kryzysie, w pierwszej kolejności będą przeznaczone na inwestycje bieżące i strategiczne. Na dalszym miejscu są oczekiwania płacowe związków zawodowych. Produkcja węgla w JSW w styczniu i lutym wzrosła w stosunku do początku ubiegłego roku o 6,7 proc., jednak ceny węgla wciąż nie wróciły do zadowalającego poziomu sprzed kryzysu. Poprawa wyników wiąże się w dużej części z restrykcyjną polityką kosztów. Do końca lutego produkcja węgla w sześciu kopalniach JSW wyniosła blisko 2,2 mln ton, sprzedano ponad 2 mln ton. Przychody z jego sprzedaży w tym okresie osiągnęły 742 mln zł.

W pierwszym kwartale tego roku spółka musi liczyć się z poważnymi wydatkami. Są to przede wszystkim obciążenia podatkowe, w tym opłaty związane z 14. pensją, wypłaconą załodze w lutym. Na wszelkie zobowiązania publicznoprawne JSW wyda w tym okresie ok. 430 mln zł.