W ciągu ośmiu lat obowiązywania przepisów o tzw. kredycie podatkowym ze zwolnienia tego odważyło się skorzystać zaledwie 14 podatników - wynika z informacji Ministerstwa Finansów. Zdaniem ekspertów, warunki ulgi są nie do przyjęcia dla firm.

"Kredyt podatkowy" polega w rzeczywistości na zwolnieniu z obowiązku płacenia podatku w danym roku. Podatek, którego fiskus nie pobierze, powinien być rozliczony na raty (20 proc. rocznie) przez przedsiębiorcę, bez odsetek w ciągu następnych pięciu lat. Ustawy o PIT i CIT przewidują jednak szereg warunków, które musi spełnić podatnik zaciągający pożyczkę u fiskusa.

Menadżer z firmy doradztwa podatkowego Accreo Taxand Hanna Filipczyk uważa, że przepisy o kredycie podatkowym, mimo iż są adresowane do tzw. małych podatników, są niezwykle skomplikowane. "To nie są regulacje dla małych firm. Muszą one z góry wiedzieć, czy skorzystanie z kredytu będzie im się bardziej opłacać od zwykłego rozliczenia" - wyjaśnia Filipczyk. Zwróciła uwagę, że prawo do zwolnienia bardzo łatwo można stracić, z przyczyn niezależnych od podatnika.

"Chodzi na przykład o określony poziom przychodów czy zatrudnienia, które zależą głównie od sytuacji na rynku. W przypadku firmy, która zatrudnia np. dziewięciu pracowników wystarczy zwolnienie jednej osoby, by stracić prawo do ulgi" - powiedziała. Dodała, że podatnik, który korzysta z kredytu ryzykuje, iż jeżeli coś nieprzewidzianego mu się przydarzy, będzie musiał nie tylko natychmiast zapłacić odroczony podatek, ale także karne odsetki.

Analityk z firmy Tax Care Agata Szymborska-Sutton nie ukrywa zaskoczenia danymi z MF. Zwraca uwagę, że w przepisach dotyczących kredytu podatkowego jest zarówno "marchewka i kij". "Marchewką dla firm jest z pewnością fakt, że zaciągnięta u fiskusa pożyczka nie jest oprocentowana - można ją spłacać przez pięć lat bez żadnych odsetek. Kij jest taki, że przez te kilka lat przedsiębiorca musi także spełniać szereg niełatwych warunków, by nie stracić prawa do kredytu, a w efekcie - nie zostać obarczonym jednorazową spłatą zaległości podatkowych i odsetkami za zwłokę" - powiedziała.

Reklama

Jej zdaniem kilka lat, szczególnie w niepewnych czasach, jest dla firmy terminem "abstrakcyjnym". Trudno jest bowiem założyć, że przez tak długi okres przedsiębiorcy będzie cały czas dobrze wiodło. "Tak wysokie wymagania ze strony ustawodawcy mogą skutecznie odstręczać od skorzystania z ulgi" - uważa Agata Szymborska-Sutton.

Zwróciła uwagę, że przedsiębiorcy często nie wiedzą o możliwości skorzystania z kredytu podatkowego. "Z kolei ci, którzy lepiej znają zapisy ustawy o PIT i CIT, mogą się obawiać jakichkolwiek dodatkowych powiązań z fiskusem. Przedsiębiorcy starają się raczej ograniczać kontakty z urzędem skarbowym do niezbędnego minimum, a nie zwiększać je na własne życzenie" - dodała.

Zgodnie z ustawami o PIT i CIT z kredytu podatkowego mogą skorzystać tylko małe firmy, zatrudniające maksymalnie 50 osób, których roczne obroty nie przekraczają równowartości 10 mln euro. Ponadto o zwolnienie wystąpić może firma, która rozliczała się według skali podatkowej. Nowoutworzona firma musi działać przynajmniej 10 miesięcy w roku, w którym została zarejestrowana. Przyszły "kredytobiorca" musi ponadto poinformować urząd skarbowy o swoich zamiarach do 31 stycznia roku, w którym chciałby nie płacić podatku. Poza tym przychód firmy przed udzieleniem zwolnienia nie może być niższy niż równowartość tysiąca euro miesięcznie, a przedsiębiorstwo musi zatrudniać na etacie co najmniej pięć osób.

Firma, która z jakiegoś powodu, w ciągu pięciu lat od uzyskania ulgi np. zwolni więcej niż 10 proc. pracowników, zostanie zlikwidowana, będzie miała zaległości podatkowe, albo miesięczne obroty spadną poniżej 1 tys. euro, będzie musiała zwrócić cały zaległy podatek jednorazowo wraz z odsetkami. W połowie marca Ministerstwo Finansów poinformowało, że wspólnie z Bankiem Światowym opracuje pierwszy raport nt. efektywności ulg, odliczeń, zwolnień i wyłączeń podatkowych. Ma być gotowy do końca roku. Resort chce dowiedzieć się, czy funkcjonujące w obecnym systemie przywileje podatkowe, ulgi i zwolnienia są właściwie adresowane i spełniają swoją rolę. Uzyskana wiedza ma ułatwić MF podejmowanie właściwych decyzji o kierunkach wydatków publicznych oraz umożliwić ewentualną rekonstrukcję systemu preferencji podatkowych.

"Z całą pewnością przepisy o kredycie podatkowym znajdą się w raporcie" - powiedział PAP wiceminister finansów Maciej Grabowski. Zdaniem Filipczyk, skala zainteresowania instytucją kredytu podatkowego świadczy o tym, że przepisy regulujące zasady jej przyznawania zaśmiecają ustawy podatkowe. "W zdecydowanej większości przypadków bardziej opłacalne będzie przejście na stawkę 19 proc. niż zaciąganie kredytu podatkowego" - podsumowała.