Wiara w to, że styczniowo-lutowa korekta na rynkach kapitałowych się skończyła i jesteśmy skazani na długotrwałe wzrosty, a w gospodarce na nieuniknione ożywienie, niekoniecznie może okazać się prawdą. Oto subiektywna lista istotnych fundamentalnych czynników, które mogą zatrzymać marsz byków po światowych parkietach.

  • Grecja i Portugalia. Te dwa słowa wystarczą.Wszyscy wiemy o co chodzi i rozwijanie tego wątku jest bezcelowe. Tych problemów nie uda się rozwiązać szybko i bezkosztowo. Będą długo wpływały na notowania światowych rynków i tematu z pewnością nie zamknie najbliższy szczyt Unii Europejskiej – choć oczywiście pewną ulgę może przynieść.
  • Rosnący deficyt budżetowy to problem nie tylko państw najbardziej zadłużonych. Borykają się z nim niemal wszystkie wysoko rozwinięte gospodarki. A bez zmniejszenia zadłużenia trudno wierzyć w trwały, mocny i długotrwały rozwój gospodarczy.
  • Pod wielką presją jest cały czas amerykański budżet – co prawda Amerykanie nie chcą (na razie) nowych pakietów stymulacyjnych, ale uchwalili właśnie kosztowną reformę zdrowotną. Budżet federalny będzie też musiał prawdopodobnie ratować niektóre balansujące na granicy płynności budżety stanowe.
  • Złowrogi duch protekcjonizmu krąży nad światem.W oku cyklonu, czyli gdy wydawało się, że kryzys jest najcięższy, udało się uniknąć ceł zaporowych i innych form brutalnego protekcjonizmu, ale chętnych by chronić przede wszystkim swoje gospodarki i swoich obywateli kosztem innych nie brakuje. Doskonałym tego przykładem jest coraz mniej przychylna zagranicznym inwestorom polityka Chin, a testem będzie np. stanowisko Niemiec wobec Grecji.
  • Wygasają programy stymulacyjne. Bez nich na pewno łatwiej nie będzie.
  • Wysokie bezrobocie utrzymuje się w większości krajów wysoko rozwiniętych. A to oznacza między innymi mniejszy popyt wewnętrzny, większe problemy banków i dalej...
  • ....większe napięcia społeczne – vide: ostatnie obrazki z ulic Grecji. A to oznacza większe poparcie dla populistów i w konsekwencji mniejszą chęć do wprowadzania koniecznych reform.
  • Dochodzą niepokojące sygnały z amerykańskiego rynku nieruchomości komercyjnych – rosną straty instytucji finansowych, które kredytowały inwestycje w tym sektorze. Co gorsza są to w dużym stopniu mniejsze banki, które równocześnie dostarczają nieco mniej niż połowę kredytów dla amerykańskiego biznesu. Jeżeli upadnie znaczna ich część, wpłynie to na podaż kredytów dla spółek zza oceanem.
  • Nieco zabawnie brzmią opinie niektórych deweloperów i głosy z mediów, że na polskim rynku nieruchomości wrócił, albo lepiej WRACA, boom. Może dotyczy tylko mniejszych mieszkań, ale są one „wykupowane na pniu”. Problem w tym, że zaczyna się równocześnie mówić o pewnym przekredytowaniu rynku. Zadłużenie Polaków już jest wysokie i rośnie, a nie ma, co już wiemy, darmowych obiadów…
  • Polskim eksporterom nie pomaga ani w miarę silny złoty, ani anemiczne ożywienie w Niemczech – u naszego najważniejszego partnera handlowego. I to niestety szybko się nie zmieni.

Tak więc inwestując, trzeba być ostrożnym. Długotrwała hossa wcale nie jest pewna.

>>> Przeczytaj, jak inwestorzy oceniają aktualną sytuację na rynkach.

Reklama