Sięgnęła 3,89%. To stworzyło wymowny kontekst dla słów Billa Grossa, szefa Pimco, największego na świecie funduszu obligacji, który mówił, że trwająca przez ostatnie 30 lat hossa na rynku papierów skarbowych dobiega końca. Przesłanką do takiego stwierdzenia jest nadmierne zadłużanie się największych gospodarek, mogące prowadzić do inflacji. Potwierdzenia słuszności swoich racji Gross upatruje w zwyżce realnej rentowności obligacji, czyli uwzględniającej zmiany cen w gospodarce. W przypadku 10-latek zwiększyła się do 1,71% z 1,12% na koniec 2009 r.

Zachowanie rentowności długoterminowych obligacji ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia kosztu kredytów hipotecznych i w tym względzie odbudowywania się koniunktury na rynku nieruchomości. Nasz rynek akcji wspiął się wczoraj do nowego tegorocznego szczytu, ale notowania w Ameryce zakończyły się nieoczekiwanie zniżką. Pogorszenie nastrojów na światowych parkietach stwarza presję na cofnięcie się naszych indeksów. Specyfiką wczorajszego dnia była słabość segmentu małych spółek i siła blue chips. To odwrócenie tendencji z poprzednich tygodni, kiedy to ta pierwsza grupa firm wypadała znacznie lepiej. To wskazuje na ponowny wzrost znaczenia koniunktury na globalnych giełdach dla zachowania polskiego rynku akcji.