Wall Street ostro w górę po uchwaleniu planu ratunkowego dla euro

Pakiet ratunkowy dla krajów strefy euro i skala ewentualnej interwencji były porównywane do amerykańskiego programu pomocowego przyjętego w 2008 roku dla zażegnania kryzysu kredytów i uspokojenia rynków. Decyzja ta "pokazuje jak poważnie podchodzi Europa do zapobiegania" takiej sytuacji, powiedział Alan Lancz, prezes Alan B. Lancz & Associates, cytowany przez Reutera.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 3,90 proc. (czyli o 405 punktów) do 10.785,14 pkt. Nasdaq Comp. zwyżkował o 4,81 proc., do 2.374,67 pkt. Indeks S&P 500 wzrósł o 4,40 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.159,72 pkt.

Biały Dom poparł w poniedziałek uzgodnienie przez kraje i instytucje UE pakietu ratunkowego wartości biliona dolarów dla zadłużonych i zagrożonych kryzysem finansowym państw strefy euro. Ministrowie finansów UE porozumieli się w nocy z niedzieli na poniedziałek w sprawie utworzenia stałego mechanizmu pomocy dla krajów strefy euro, które znajdą się w potrzebie. Jego wartość sięgnie nawet 750 mld euro, uwzględniając udział Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Na Europejski Mechanizm Stabilizacyjny o wartości 500 mld euro, który ma zapobiec rozprzestrzenieniu się kryzysu w Grecji na kolejne kraje, składają się dwa elementy. 60 mld euro zapewnić ma Komisja Europejska dzięki pożyczkom na rynkach kapitałowych, gwarantowanym z niewykorzystanych funduszy w wieloletnich ramach budżetowych UE. Kolejne 440 mld euro to pożyczki i gwarancje kredytowe, udzielane krajowi w potrzebie przez inne kraje strefy euro.

MFW udostępni 220-250 mld euro, co oznacza, że cały bezprecedensowy pakiet, który ma dać dowód determinacji UE w przeciwdziałaniu kryzysowi fiskalnemu, może sięgnąć 750 mld euro w ciągu trzech lat. Ogłoszenie planu ratunkowego wywołało w poniedziałek euforię na giełdach w Europie, pociągnęło też w górę kurs euro. Drożały metale i ropa naftowa. Silne wzrosty, po panicznej wyprzedaży w końcówce ubiegłego tygodnia, zapanowały też na giełdach amerykańskich.

Jednak niektórzy analitycy przewidują problemy w dalszej perspektywie, ostrzegając, że zadłużone kraje strefy euro mogą mieć na dłuższą metę problemy, a "euforii towarzyszy jednak pewien sceptycyzm inwestorów" - podkreśla AFP, cytując opinię Petera Cardillo z Avalon Partners, który wskazuje na wciąż relatywnie słaby kurs euro, który jego zdaniem "odzwierciedla utrzymujący się na rynku niepokój".

Do najmocniejszych sektorów należały w poniedziałek banki. Kilka procent drożały Bank of America, JPMorgan i Citigroup. Taniały natomiast akcje Goldman Sachs, gdyż pojawiły się informacje, że część partnerów banku zostanie zwolnionych, a wobec banku mogą zostać wysunięte kolejne oskarżenia o nadużycia.

Po 10-15 proc. zyskiwali na wartości deweloperzy, w tym Hovnanian, Beazer i Lennar. Lepsze od oczekiwań wyniki za pierwszy kwartał przedstawił Berkshire Hathaway, należący do miliardera Warena Buffeta. Dzięki dobrym wynikom drożały też mocno akcje Suntech Power. Prawie 30 proc. straciły natomiast na wartości akcje Dean Foods. Firma zaskoczyła negatywnie swoimi wynikami, a dodatkowo odwołała też prognozy na 2010 rok. Po zakończeniu sesji swoje wyniki za pierwsze trzy miesiące 2010 roku przedstawi Priceline.com. We wtorek zrobi to Toyota, w środę Macy's, w czwartek Kohl's, Nordstrom i Nvidia, a w piątek JC Penney.

W poniedziałek nie były publikowane żadne dane makroekonomiczne, zresztą w ostatnich kilku dniach zeszły one wyraźnie na dalszy plan. Dla inwestorów najważniejszą obecnie sprawą są problemy z zadłużeniem krajów strefy euro. Proporcja akcji zwyżkujących, do tych których wartość spadała na NYSE wyniosła w poniedziałek 19:1, a wolumen obrotu był znacznie niższy niż w czwartek, gdy na Wall Street zapanowała panika i w piątek.