Sam profesor bardzo negatywnie odnosił się do tych instytucji finansowych, które oferują legalne lokaty, umożliwiające unikniecie płacenia daniny dla państwa.

- "Jak słyszę, że bank wprowadza lokaty antybelkowe, to śmierdzi mi to przekrętem. Być może budżet uda się oszukać, ale z pewnością nie zyska na tym oszczędzający, a bank" – mówił w wywiadzie dla „DGP” we wrześniu ubiegłego roku.

Nie wykluczał, że konieczne może być podniesienia niektórych danin na rzecz państwa.

- "Jestem człowiekiem niepalącym, pijącym umiarkowanie. Jak wzrośnie akcyza na te używki, nic strasznego się nie stanie – powiedział „DGP” Belka.

Reklama

Jednak podwyżkę podatków traktował jako ostateczność.

- "Tak długo, jak jest możliwość sfinansowania potrzeb pożyczkowych, nie należy uciekać się do rozpaczliwych środków ratowania budżetu państwa, np. w postaci podwyżki podatków" – stwierdził kilka dni temu w rozmowie z „DGP”

Jako szefa NBP, jego głos będzie decydujący w sprawie wysokości stóp procentowych. Raczej nie będzie należał do jastrzębi, czyli zwolenników zaostrzenia polityki monetarnej. Przede wszystkim obawia się on bowiem mocnego złotego, który może spowodować spowolnienie gospodarcze.

- "Jeśli złoty umocni się za bardzo to zabije to nasz eksport i inwestycje zagraniczne" – mówił we wrześniu 2009 roku.

W swoich wypowiedziach podkreślał, że główną zaletą obecnego rządu i ministra finansów w czasie niedawnego kryzysu były silne nerwy i powstrzymanie się przed radykalnymi ruchami.

- "Na kunktatorstwie tym razem znakomicie wyszliśmy. Ten rząd tak naprawdę zrobił dwie dobre rzeczy: załatwił emerytury pomostowe, których dotychczas nikt nie mógł załatwić, oraz nie uległ panice w czasie kryzysu" – stwierdził jesienią ubiegłego roku.

Z drugiej strony dostrzegał też pozytywne działania poprzedniej ekipy rządowej.

- "W czasach rządu PiS do przyspieszającej gospodarki była dolewana oliwa w postaci obniżki podatków i składki na ZUS. Było to ryzykowne lub wręcz nieodpowiedzialne, ale potem przyszedł kryzys i ta obniżka podatków trafiła nam się, jak ślepej kurze ziarno. To był bodziec, który pobudził gospodarkę stymulując popyt" – powiedział Marek Belka.

Podobnie jak większość ekonomistów, jest zdania, że w obecnej sytuacji, gdy strefa euro ma tak duże kłopoty, a Polska nie spełnia żadnego kryterium z Maastricht, nie należy się spieszyć z przyjęciem euro.

- "Zawsze byłem zwolennikiem tego, aby Polska należała do strefy euro, i nim pozostaję, jednak o pośpiechu nie ma co w tej chwili mówić" – stwierdził kilka dni temu kandydat na szefa NBP.

>>> Przeczytaj obszerny życiorys Marka Belki