„Wszystkie moje pieniądze są ulokowane na rynku akcji” – zapewnia Nicholas Bloom, były doradca resortu skarbu w Wielkiej Brytanii. Profesor wydał serię publikacji na temat wpływu niepewności na rynkach na gospodarkę.

Rosnące obawy o stan gospodarek mogą osłabić wzrost PKB danego kraju. Niepokój na rynkach skłania bowiem firmy do odkładania w czasie inwestycji i rekrutacji nowych pracowników. Jednak zdaniem Bloom’a, takie negatywne efekty są przejściowe.

Obserwację profesora potwierdza zachowanie rynków po atakach terrorystycznych z 11 września 2001r. Już po sześciu miesiącach od tragicznych wydarzeń, niepokój wśród inwestorów ustąpił, a produkcja i zatrudnienie w firmach wróciły do normy.

Poglądy prof. Bloom’a są zbieżne z wnioskami płynącymi z badań Bena Bernanke, szefa Rezerwy Federalnej. Już w 1980 r. stwierdził on, że niepewność może prowadzić do boomu inwestycyjnego w biznesie.

Reklama

Analitycy potwierdzają słuszność poglądów ekonomistów. James Paulsen z Wells Capital Management spodziewa się, że amerykański indeks Standard & Poor’s 500 podskoczy do końca roku co najmniej o 18 proc. i zakończy 2010 r. na poziomie 1 300 - 1350 pkt. Nieco mniej optymistyczny w swoich prognozach jest Joseph Quinlan, analityk Bank of America. Uważa on, że indeks S&P 500 na koniec roku zatrzyma się na wartości 1 250 pkt.

Wczoraj podczas notowań na Wall Street, S&P wyniósł 1 095,34 pkt. Mimo, że w ciągu ostatniego tygodnia wzrósł o 7,1 proc., do osiągnięcia szczytu z kwietnia wciąż brakuje mu ok. 10 proc.