Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w tym roku wyniesie 112 mld 250 mln zł, czyli 7,9 proc. PKB - prognozuje resort finansów. To o 1 pkt proc. więcej, niż ministerstwo przewidywało w marcu. Powodem są m.in. niższe wpływy podatkowe.

MF poinformował w piątek w komunikacie, że prognozę zawierającą takie dane resort przesłał do Głównego Urzędu Statystycznego w ramach prac nad październikową notyfikacją fiskalną. Zastrzegł, że chodzi o deficyt liczony według unijnej metodologii ESA'95.

"Oznacza to pogorszenie prognozowanego wyniku w stosunku do notyfikacji fiskalnej przesłanej do Eurostatu w marcu 2010 r. o 1 pkt proc. Pogorszenie prognoz wynikało przede wszystkim z dużo gorszych niż pierwotnie oczekiwano wpływów podatkowych, w szczególności z podatków bezpośrednich (CIT i PIT)" - napisał MF w komunikacie.

Ministerstwo tłumaczy, że wpływ pogorszenia koniunktury gospodarczej w 2009 r. na wyniki finansowe przedsiębiorstw, i tym samym spadek ich zysków, okazał się większy niż oczekiwano. To z kolei niekorzystnie wpłynęło na rozliczenie podatku w 2010 r. (za 2009 r.) i spowodowało niższe od spodziewanych wpływy podatkowe.

"Na pogorszenie wyniku wpływ miała także stosunkowo niewielka rewizja prognoz dochodów z podatków pośrednich i dochodów niepodatkowych" - dodało MF. Zaznaczyło, że prognoza poziomu wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych - w porównaniu z notyfikacją przesłaną w marcu 2010 r. - nie uległa zasadniczym zmianom, mimo że dokonano nadzwyczajnych, wcześniej nieprzewidzianych wydatków związanych z powodzią.

Reklama

Zastępca dyrektora departamentu rachunków narodowych w GUS Olga Leszczyńska-Luberek wyjaśniła PAP, że statystyka europejska opiera się metodzie ESA'95, wprowadzonej rozporządzeniem Rady UE z 1996 r. "Metoda ta służy do opracowania poszczególnych zmiennych makroekonomicznych, np. Produktu Krajowego Brutto, dochodu, deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych" - powiedziała.

Poinformowała, że jedna z podstawowych różnic między metodologią unijną a polską polega na tym, że w przypadku tej pierwszej zakres jednostek zaliczanych do sektora finansów publicznych - samorządowego i rządowego - jest znacznie szerszy.