W piątek rano wiele wskazywało na to, że kurs wybił się górą z kanału spadkowego, jaki rysował się na wykresie EUR/PLN od początku sierpnia. Wybicie z tej formacji w górę lub w dół może zaowocować ruchem na 10 groszy. Po piątkowej zwyżce w okolice 4,0000, kurs jednak zawrócił i zszedł z powrotem pod górne ograniczenie kanału. Silniejszy impuls dla złotego najprawdopodobniej przyjdzie z rynku globalnego, gdzie w przyszłym tygodniu zmienność może zdecydowanie wzrosnąć za sprawą decyzji Fed odnośnie skali skupu aktywów z rynku. Jeśli amerykańskie władze monetarne zdecydują się na mniejsze od oczekiwań wsparcie rynku tanim pieniądzem, nastroje zapewne pogorszą się, a apetyt na bardziej ryzykowne aktywa spadnie. Wówczas możliwe jest silniejsze osłabienie złotego. W bieżącym tygodniu już same pogłoski odnośnie mniejszej od oczekiwań skali łagodzenia ilościowego przez Fed doprowadziły do deprecjacji krajowej waluty.

W ciągu tygodnia z Polski poznaliśmy dane o sprzedaży detalicznej oraz stopie bezrobocia. Sprzedaż we wrześniu wzrosła o 8,6 proc. r/r, podczas gdy oczekiwano zwyżki o 6,9 proc. r/r. Bezrobocie natomiast wypadło słabiej od oczekiwań – wykazało ono w ubiegłym miesiącu zwyżką do 11,5 proc. z 11,3 proc. w sierpniu (przewidywano natomiast, iż pozostanie ono na niezmienionym poziomie).

Główną publikacją mijającego tygodnia była jednak decyzja Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. RPP nie zmieniła głównej stopy procentowej, co choć było zgodne z oficjalnymi oczekiwaniami rynku, rozczarowało jednak inwestorów, którzy liczyli się z możliwością podwyżki kosztu pieniądza o 25-50 pb. Niewykluczone, że decyzja ta przyczyniła się po części do obserwowanego osłabienia krajowej waluty. Rada na ostatnim posiedzeniu uzasadniła pozostawienie stóp na niezmienionym poziomie brakiem presji inflacyjnej w kraju oraz wciąż niepewnym ożywieniem globalnej gospodarki. Ponadto RPP oczekuje, iż ewentualną presję inflacyjną będzie hamował umacniający się złoty, który powinien zyskiwać na wartości w wyniku napływu kapitału zagranicznego na krajowy rynek. Władze monetarne zdecydowały się jednak na podwyżkę stopy rezerw do 3,5 proc., czyli o 50 pb, co jak stwierdził prezes NBP M. Belka, jest sygnałem bardziej jastrzębiego nastawienia RPP.

W dobiegającym końca tygodniu notowania eurodolara kontynuowały ruch boczny w szerokim przedziale wahań 1,3700-1,4150. Wprawdzie w tym tygodniu kurs EUR/USD podjął próbę ataku na okolice 1,4090 jednak ostatecznie wysiłki te spełzły na niczym, a notowania tej pary spadły poniżej poziomu 1,3800. Wciąż kluczowa dla rozstrzygnięć tej sytuacji jest decyzja, jaką podejmie Fed na najbliższym posiedzeniu w sprawie reaktywacji programu skupu aktywów. O ile sama decyzja na temat dalszego ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej wydaje się być przesądzona i zdyskontowana przez rynek walutowy, to w dalszym ciągu wielką niewiadomą pozostaje kwestia wielkości kwoty na jaką program ten ma opiewać. Jeśli wartość ta okazałyby się mniejsza od 500 mld USD to informacja ta mogłaby przełożyć się na umocnienie dolara. Z kolei kwota w okolicach 1 bln USD lub więcej najprawdopodobniej stałaby się impulsem do dalszej deprecjacji amerykańskiej waluty.

Reklama

Najważniejszą publikacją obecnego tygodnia był odczyt dynamiki amerykańskiego PKB. Produkt Stanów Zjednoczonych wzrósł w trzecim kwartale o 2 proc. w ujęciu zannualizowanym, co jest wynikiem zgodnym z oczekiwaniami i rezultatem lepszym od odczytu za poprzedni kwartał. Publikacja ta spowodowała jedynie lekkie osłabienie dolara wobec euro o ok. 50 pipsów do poziomu tuż powyżej 1,3900. Trudno było oczekiwać, aby rynek wykazał większą reakcję na te dane, gdyż pomimo ich istotności stanowią one w tym momencie raczej małą wskazówkę, co ostatecznie zrobi Fed. Odczyt na poziomie 2 proc. w ujęciu zannualizowanym wciąż nie może do końca satysfakcjonować amerykańskich władz monetarnych, co prawdopodobnie utwierdzi tylko Fed w przekonaniu, że dodatkowe działania stymulacyjne są niezbędne. Odpowiedź poznamy już 3 listopada w godzinach wieczornych.

W kończącym się tygodniu kurs USD/JPY podjął próbę odbicia od poziomu 80,50 znajdującego się w okolicach poziomu 15-letnich minimów. Osłabienie jena wobec dolara było jednak nietrwałe i po dojściu tuż pod poziom 82,00 japońska waluta powróciła do umocnienia znosząc cały wcześniejszy ruch. Jeśli Fed zdecydowałby się na wpompowanie na rynek znacznej ilości taniego kapitału to bylibyśmy świadkami dalszej deprecjacji dolara, co zepchnęłoby notowania USD/JPY poniżej ostatnich dołków i realnie otworzyłoby drogę do zniżki w pobliże psychologicznego poziomu 80,00.

ikona lupy />
Michał Fronc / Forsal.pl