Jean-Baptiste Say pisał, że nie ma dobrych podatków, są tylko złe. Wśród tych złych najgłupsze i najbardziej szkodliwe są te, które bezpośrednio obciążają pracę – PIT od wynagrodzeń i składki ubezpieczeniowe. Może wyrok trybunału sprawi, że w końcu politycy zdecydują się to zmienić, a nie będą się ograniczać tylko do tego, by przyłożyć rolnikom.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zobowiązanie budżetu państwa do finansowania składek na ubezpieczenia zdrowotne wszystkich rolników i ich domowników podlegających ubezpieczeniu społecznemu z mocy ustawy, a prowadzących działalność rolniczą, bez względu na wysokość osiąganych przez nich przychodów jest niezgodny z art. 32 ust. 1 konstytucji (Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne) w związku z art. 84 (Każdy jest obowiązany do ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych, w tym podatków, określonych w ustawie) i art. 2 (Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej).

Co ciekawe, rzecznik praw obywatelskich wnosił o uznanie zaskarżonych przepisów za niezgodne z art. 32 ust. 1 w związku z art. 2 konstytucji. Trybunał wskazał jeszcze art. 84.

Co jeszcze ciekawsze, ani RPO, ani TK nie wzięli pod uwagę art. 68 konstytucji, który stanowi, że „każdy ma prawo do ochrony zdrowia” i „obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych”.

Owszem, to nie jest sprawiedliwe, że jedne grupy społeczne są obciążone bardziej, a inne mniej. Ale czy to oznacza, że wszyscy muszą być obciążeni bardziej? A może trzeba zmienić zasadniczo sposób finansowania świadczeń zdrowotnych i emerytalnych?

Reklama

Jean-Baptiste Say pisał, że nie ma dobrych podatków, są tylko złe. Wśród tych złych najgłupsze i najbardziej szkodliwe są te, które bezpośrednio obciążają pracę – PIT od wynagrodzeń i składki ubezpieczeniowe. Może wyrok trybunału sprawi, że w końcu politycy zdecydują się to zmienić, a nie będą się ograniczać tylko do tego, by przyłożyć rolnikom. Czyż nie ładnie brzmiałoby hasło wyborcze „Wszyscy do KRUS!”? Sam płacę składki na ZUS. Broniąc rolników przed tym nieszczęściem, nie bronię swoich interesów, tylko bliźnich, żeby ich nie dotknęło to samo, co spotkało przedsiębiorców prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą. W 1989 roku składka na ZUS wynosiła 38 proc. Dziś wynosi 45 proc. i liczona jest od podstawy opodatkowania podwyższonej (w związku z ubruttowieniem wynagrodzeń przy wprowadzaniu podatku PIT) o 20 proc. I to jest nonsens, a nie to, że rolnicy płacą mniej na emerytury, a na ochronę zdrowia w ogóle nie płacą składek. A jak niektórzy ekonomiści i prawnicy tak im tego zazdroszczą, mogą się przenieść na wieś i tam stosować swoją metodologię makroekonomii popytowej oraz wdrażać zasady społecznej gospodarki rynkowej przy hodowli krów.

Robert Gwiazdowski jest prezydentem Centrum im. Adama Smitha