Wartość skupywanych obligacji będzie kształtować się na poziomie ok. 75 mld dol. miesięcznie. Wliczając reinwestycje z zapadających papierów wartościowych zabezpieczanych kredytami hipotecznym, Fed wyda 850-900 mld dol. w trakcie trwania programu, co daje 110 mld dol. na miesiąc – czytamy w komunikacie Fed.

Przedstawiciele Fed zaznaczyli, że program będzie dostosowywany do potrzeb maksymalizacji zatrudnienia i utrzymywania stabilności cen w gospodarce. Rezerwa Federalna zapewniła przy tym, że stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie przez „wydłużony okres czasu”.

„W krótkiej perspektywie decyzja jest raczej niekorzystna dla dolara i względnie neutralna dla rynków akcji, zwłaszcza, że nie oczekujemy istotnych korzyści tego programu dla gospodarki” – uważa Przemysław Kwiecień, analityk X-Trade Brokers. Analityk dodaje, że Fed zaskoczył zadeklarowaniem z góry długiego okresu interwencji.

"Celem polityki Fed w dłuższym terminie jest osiągnięcie przez gospodarkę takiego poziomu zatrudnienia, jakie można osiągnąć bez generowania presji inflacyjnej. Z wypowiedzi przedstawicieli Fed wynika, iż szacują oni neutralną stopę bezrobocia na 6 proc. lub niewiele powyżej tego poziomu. Aktualna stopa bezrobocia w USA wynosi 9,6 proc. Tym samym Fed wychodzi z założenia, iż tę nadwyżkę można i należy zlikwidować. Jako że krótkoterminowe oficjalne stopy Fed w zasadzie nie mogą już być niższe, rozwiązaniem mają być interwencje na rynku obligacji" - tłumaczy Kwiecień.

Reklama

Wokół postawy Fed rodzi się jednak wiele wątpliwości. "Ta strategia jest ryzykowna – może albo zniwelować albo napędzić inflację i powiększyć bańki na aktywach” – twierdzi Scott Pardee, były przedstawiciel Fed w Nowym Jorku, obecnie wykładowca w Middlebury College w Vermont.

53 z 56 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberg prognozowało, że amerykański bank centralny ogłosi dziś drugą rundę tzw. quantitative easing. Szacunki 29 ekonomistów wskazywały, że wartość programu sięgnie co najmniej 500 mld dol.