Tym samym wczoraj po godz. 19:15 nie zobaczyliśmy umocnienia dolara. Ben Bernanke&spółka zadecydowali o przeznaczeniu dodatkowych 600 mld USD na zakup długoterminowych rządowych obligacji, co ma mieć miejsce do końca pierwszego półrocza 2011 r. W efekcie na miesiąc przypada 75 mld USD, co tak naprawdę było już podawane w niektórych oczekiwaniach analityków. To na co można zwrócić uwagę to wyciągnięcie tego terminu do 8 miesięcy. Jednocześnie FED podkreślił, iż będzie regularnie kontrolował tempo i wielkość zakupów, aby jak to określono „wzmocnić proces dochodzenia do maksymalnego zatrudnienia i stabilności cen”. I ten zwrot można interpretować dwojako.

Bo co dla FED oznacza maksymalne zatrudnienie, skoro obecnie stopa bezrobocia w USA wynosi 9,6 proc.? I jak dodruk pieniądza pogodzić z rosnącymi oczekiwaniami inflacyjnymi? Czy, zatem możliwe jest, że w sytuacji stopniowej poprawy sytuacji w gospodarce i na rynku pracy (stąd też dość ważne będą piątkowe dane Departamentu Pracy) FED zacznie stopniowo wycofywać się z programu QE2, albo dawać wyraźne sygnały, iż go nie przedłuży? Czy też uruchomione zostaną dodatkowe „drukarki pieniędzy”? Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, bo pytanie należy sformułować inaczej – czy poprzez zakupy długoterminowych obligacji, co ma na celu w definicji obniżenie rynkowych stóp procentowych (?), możemy rzeczywiście poprawić sytuację na rynku pracy i zachęcić Amerykanów do większych zakupów, co zawsze było motorem gospodarki USA? Chyba nie do końca, co może oznaczać, że FED wpadł we własne sidła, co w dłuższym horyzoncie może być zwiastunem poważniejszych zaburzeń na rynkach finansowych.

Dzisiaj rano kurs EUR/USD złamał barierę 1,42, z kolei GBP/USD zbliza się do poziomu 1,62, a historyczne rekordy notuje chociażby para AUD/USD. Inwestorzy potraktowali decyzję FED jako wytłumaczenie dla dotychczasowego trendu nie wgłębiając się bliżej w jej szczegóły i możliwe skutki w dłuższym okresie (zwykle tak jest, że czas na przemyślenia przychodzi później). Dzisiaj w kalendarzu mamy posiedzenia Banku Anglii, Europejskiego Banku Centralnego i dane z USA o cotygodniowym bezrobociu, oraz wydajności i kosztach pracy. Czy poruszą one rynkiem? O tym więcej piszę w subiektywnym kalendarium, chociaż wydaje się, że kluczowe będą dopiero jutrzejsze dane Departamentu Pracy USA o godz. 13:30.
W kraju złoty zyskał po decyzji FED, zwłaszcza w relacji do dolara, który obecnie narusza poziom 2,75 (stan z godz. 9:54). W pewnym sensie naszą walutę mogły wesprzeć też słowa Andrzeja Rzońcy z RPP, którego zdaniem w niektórych kwartałach 2011 r. dynamika wzrostu PKB może przekraczać poziom 4 proc. Warto zwrócić uwagę na zachowanie się kursu EUR/PLN – tutaj nie udało się zejść poniżej 3,90. To może być wynik zbyt szybkiego wzrostu euro w relacji do dolara na rynkach światowych.

EUR/PLN: Klimat inwestycyjny po komunikacie FED nieco się poprawił, co może sprzyjać złotemu. Tyle, że zbyt szybka zwyżka EUR/USD może sprawić, że szanse na sforsowanie październikowych minimów na 3,8870-3,8900 nie będą duże. Niemniej znacznie oddaliły się szanse powrotu ponad opór 3,94 w perspektywie kilkunastu dni. Teraz ważnym poziomem jest już rejon 3,92.

Reklama

USD/PLN: Aprecjacja EUR/USD szybko przekłada się na zachowanie USD/PLN, który nieco naruszył październikowy dołek na 2,75. Jeżeli poziom ten zostanie wyraźnie złamany, to można oczekiwać testowania 2,70-2,72. Dzienne wskaźniki potwierdzają zniżkę. Kluczowe pozostanie jednak zachowanie się EUR/USD, które może być w najbliższych dniach dość zaskakujące…

EUR/USD: Złamaniem szczytu z połowy października w okolicach 1,4150 rynek dał do zrozumienia, iż zaczęła się fala „5” w impulsie od połowy sierpnia, ewentualnie liczona też jako składowa ruchu od początku czerwca (wtedy zwyżka byłaby dłuższa). Pierwsze opory można już wskazać w rejonie 1,4216 (minimum z 22 grudnia ub.r.), a kolejne to strefa 1,4260-70 też z grudnia 2009 r. Dzienne wskaźniki wracają do zwyżek, ale wskazują na dywergencje z kursem. Trudno jednak wyrokować, czy to w jakimś sensie zatrzyma dzisiaj zwyżkę (w krótkim okresie ruch jest jednak zbyt dynamiczny).

GBP/USD: Złamanie szczytu na 1,6105 teoretycznie otwiera drogę do ruchu w stronę 1,6250-1,6280, które to poziomy moglibyśmy zobaczyć w ciągu najbliższych godzin, o ile Bank Anglii nie zaskoczy decyzją o zwiększeniu skali programu QE. W krótkim okresie trzeba mieć na uwadze, że ruch jest zbyt dynamiczny, co może zwiększać ryzyko inwestycyjne.

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.