Choć skala interwencji, które zapowiedział Fed nie odbiega od oczekiwań rynku, fakt, iż amerykański bank centralny od razu zapowiedział przeprowadzanie tych operacji na osiem miesięcy do przodu przyczynił się do dalszego osłabienia dolara. Dolar amerykański był dziś najsłabszy względem euro i funta od niemal 10 miesięcy, zaś względem dolara australijskiego od 28 lat. Notowania USDPLN osiągnęły poziom 2,7235 i znajdują się blisko minimów z 2009 roku (2,6970).

Nie ulega wątpliwości, iż los notowań złotego w najbliższym czasie zależy przede wszystkim od postrzegania dolara na globalnym rynku. Jako, że kłopoty fiskalne na peryferiach Europy w zasadzie całkowicie zniknęły z radaru rynków (mimo, iż premia za ryzyko od Irlandzkich obligacji 10-letnich przekroczyła 500 punktów bazowych, tj. 5 punktów procentowych rocznie) wyprzedaż dolara może zostać powstrzymana przez dwa czynniki: dalszy silny wzrost oczekiwań inflacyjnych w USA oraz/lub poprawę sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Na ocenę pierwszego (i ewentualną odpowiedź Fed) potrzeba będzie przynajmniej kilku tygodni, dane z rynku pracy mamy natomiast już jutro (o 13.30 naszego czasu), choć nie muszą być one rozstrzygające. Nie wykluczone, że zwrot na rynku walutowym korespondował będzie z korektą na rynkach akcji. Póki co jednak na indeksie Dow Jones mamy pokonany ważny poziom techniczny, nowe tegoroczne maksima, a w konsekwencji dalsze wzrosty, które dodatkowo umacniają złotego. O godz. 15.30 dolar kosztował 2,7380 złotego, euro 3,9030 złotego, zaś frank szwajcarski 2,8420 złotego.