O ile wczoraj dolar wpierw tracił na wartości i można było odnieść wrażenie, że rynek chce dać do zrozumienia, iż sprawa obaw o sytuację na peryferiach Eurolandu schodzi na dalszy plan i znów zaczyna być rozgrywana ostatnia decyzja FED, która teoretycznie powinna prowadzić do osłabienia amerykańskiej waluty.

Wczoraj po południu okazało się jednak, iż inwestorzy zaczynają się coraz bardziej obawiać, że program QE2 w kwocie 600 mld USD może jednak skutkować wyższą inflacją w dłuższym okresie, co przełożyło się na wyraźne wzrosty rentowności 10 i 30-letnich rządowych obligacji. Zresztą dzisiaj o godz. 19:00 planowana jest aukcja 30-letnich papierów, która może dać odpowiedź na pytanie, jakie są rzeczywiście obawy o inflację. Poza tym część inwestorów nadal może obawiać się o sytuację w strefie euro. Na wczorajszej konferencji prasowej unijny komisarz Olli Rehn dał do zrozumienia, że kluczowy ruch należy do irlandzkich polityków. Niemniej oszczędności rzędu 6 mld EUR w przyszłorocznym budżecie byłyby satysfakcjonujące dla Komisji Europejskiej.

Dzisiejszy „Irish Times” donosi jednak, iż tamtejszy minister finansów wysłał zapytanie do KE w kwestii przedłużenia gwarancji finansowych dla sektora bankowego poza czerwiec 2011 r. Dzisiaj też rynek będzie przyglądał się wynikom aukcji portugalskich obligacji (więcej piszę na ten temat w subiektywnym kalendarzu). Poza tym warto też zwrócić uwagę na kontekst chiński, gdzie tamtejsze władze zadecydowały dzisiaj rano o podniesieniu stopy rezerw obowiązkowych dla największych banków komercyjnych o 50 p.b. Po wczorajszych informacjach o podwyższeniu rentowności obligacji i wprowadzeniu limitów kapitałowych, jest to kolejny krok, który może przybliżać do kolejnej podwyżki stóp procentowych. W krótkim horyzoncie miałaby ona negatywny wpływ na globalny rynek.

Dzisiaj w kalendarzu mamy też dane z USA – bilans handlowy i cotygodniowe bezrobocie, a wcześniej kluczowy Raport o Inflacji z Wielkiej Brytanii (o wpływie tych wydarzeń na rynki piszę w subiektywnym kalendarzu). W tym miejscu wspomnę tylko o sytuacji na złotym. Wczoraj po południu zwracałem uwagę na możliwość spekulacyjnego ataku na naszą walutę, dla którego inspiracją mogła być wypowiedź Andrzeja Bratkowskiego z RPP o konieczności przeprowadzenia serii podwyżek o 25 p.b. Dzisiaj rano widać, że spadki EUR/USD nie zmieniły znacząco układu sił – EUR/PLN nadal pozostaje poniżej 3,90 i być może dzisiaj spróbuje złamać wsparcie na 3,8880-3,8900.

EUR/PLN: Wsparcie na 3,8880-3,8900 wprawdzie się broni, ale presja na jego złamanie rośnie. Im dłużej rynek będzie oscylować poniżej 3,90, tym bardziej prawdopodobne będzie to, że jeszcze w tym tygodniu będziemy testować okolice 3,85-3,87, a w kolejnym 3,82-3,84. Zbliżający się długi weekend może wpłynąć po południu na nieznaczne osłabienie złotego, ale trzeba pamiętać o tym, iż najbliższe 2 dni będą charakteryzować się mniejszą płynnością, co może ułatwić spekulacyjne przesunięcie notowań EUR/PLN w dół. Innymi słowy, rynek zdyskontuje zawczasu spodziewane na poniedziałek dane o inflacji CPI w Polsce.

Reklama

USD/PLN: Silny opór to 2,85, a wsparcie to rejon 2,80. Wydaje się, że naruszenie w/w oporu w najbliższych dniach jest mniej prawdopodobne, niż spadek poniżej w/w wsparcia. Jeżeli założymy, że EUR/USD nie złamie w tym tygodniu kluczowych 1,37, to trzeba się będzie liczyć z zejściem do 2,78-2,80 do końca tygodnia.

EUR/USD: W komentarzach z ostatnich 2 dni zwracałem uwagę na istotność strefy 1,3700-1,3750, a zwłaszcza rejonu 1,37 (konkretnie 1,3696) ze względu na formację 2B. Dzisiaj o poranku rynek spadł do 1,3732, po czym szybko wróciliśmy ponad 1,38. Wydaje się, że w perspektywie do końca tygodnia trudno będzie o złamanie 1,3696. Po pierwsze irlandzki rząd zaprezentuje swój plan oszczędnościowy dopiero w przyszłym tygodniu, a po drugie po ostatnim roboczym spotkaniu G-20 w Gwangju dolar przecież się osłabił… Dzisiaj można założyć, że rynek będzie chciał przetestować strefę 1,3860-1,3900. Warto będzie uważnie obserwować wydarzenia z kalendarza.

GBP/USD: Spadki funta zatrzymały się na średniej 15-dniowej w rejonie 1,5960. Wydaje się, że dzisiejszy raport Banku Anglii powinien wesprzeć GBP. Stąd też całkiem realny jest szybki powrót w stronę oporu na 1,61.

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.