„Początek handlu na warszawskiej giełdzie nie był zbyt przyjemny dla posiadaczy akcji. Jednak biorąc pod uwagę kiepskie zakończenie piątkowej sesji za oceanem oraz spadki na rynku surowcowym, przecena była mniejsza, niż można było się obawiać"- ocenił analityk Open Finance Roman Przasnyski.

W jego ocenie, piątkowe obawy, związane z możliwością podniesienia stóp procentowych w Chinach oraz dotyczące problemów finansowych Irlandii, dziś wyraźnie były przez inwestorów w Europie bagatelizowane. Większej reakcji nie spowodowała także korekta Eurostatu, zwiększająca znacznie wysokość deficytu budżetowego i długu publicznego Grecji za ubiegły rok. Indeks ateńskiej giełdy zyskiwał w pierwszej części dnia ponad 1 proc. najmocniej spośród europejskiej stawki.

„Na głównych parkietach europejskich niedźwiedzie miały przewagę jedynie do południa. Po porannych spadkach o 0,5 proc., indeksy zdołały wyjść na plus. Zmiany na giełdach były jednak niewielkie i inwestorzy najwyraźniej czekali na dane zza oceanu. Trzymające się od rana konsekwentnie na plusie notowania kontraktów na amerykańskie indeksy zdecydowanie pomagały bykom"- uważa analityk. Na tym tle indeksy GPW wypadały dość słabo. Wraz z poprawą nastrojów w Europie skala ich spadku wyraźnie sie zmniejszyła, ale nad kreskę nie były w stanie wydostać się. „Nienajlepsze dane ze Stanów Zjednoczonych tylko w Warszawie zrobiły złe wrażenie" -zaznaczył Przasnyski.

Ostatecznie indeks największych spółek stracił 0,74 proc., WIG spadł o 0,64 proc., a mWIG40 o 0,57 proc. Na tym tle najlepiej poradził sobie wskaźnik najmniejszych spółek, zniżkujący o 0,17 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły prawie 2 mld zł.

Reklama