Fiasko negocjacji budżetu UE na 2011 r. nie jest zagrożeniem dla najważniejszych funduszy dla Polski - ocenia prezes Fundacji demosEUROPA Paweł Świeboda. Jego zdaniem, to rozgrywka przed negocjacjami kolejnego budżetu, siedmioletniego.

W nocy z poniedziałku na wtorek minął termin porozumienia ws. przyszłorocznego budżetu Unii pomiędzy Parlamentem Europejskim a rządami poszczególnych państw członkowskich. Po tym jak nie udało osiągnąć się porozumienia, Komisja Europejska przedstawi nowy projekt budżetu na 2011 r. Proces jego przyjęcia potrwa zapewne kilka miesięcy - przewiduje komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski. Do tego czasu wydatki UE będą opierać się na prowizorium.

Jak powiedział w rozmowie z PAP Paweł Świeboda, główny spór dotyczy sposobu ponownego rozdzielenia 5 mld euro niewykorzystanych funduszy. Niektóre państwa, jak Wlk. Brytania czy Holandia, nie zgadzają się, by były one dzielone w sposób, w jaki chce Parlament Europejski. Zdaniem eksperta, fundusze spójności i strukturalne, z których Polska korzysta najczęściej, nie są zagrożone.

Z tych 5 mld euro Polska miała częściowo finansować niektóre projekty energetyczne jak gazoport czy interkonektory (połączenia między sieciami przesyłu gazu poszczególnych państw - PAP) - zaznaczył Świeboda. W jego ocenie, w razie braku porozumienia jeszcze w tym roku, mogą pojawić się problemy z tymi funduszami, ale raczej o charakterze technicznym. Podkreślił jednak, że pieniądze na te projekty będą, ale mogą być problemy ze sposobem, w jaki będą wypłacane.

"Myślę, że będzie próba znalezienia kompromisu, bo to nie jest dla UE politycznie rzecz korzystna - niemożliwość uzgodnienia budżetu i to na rok przed negocjacjami w sprawie wieloletniej perspektywy finansowej" - powiedział Świeboda.

Reklama

"To jest bardziej tak przygotowanie gruntu pod negocjacje dotyczące wieloletniego budżetu, to jest pozycjonowanie się na te negocjacje, które się zaczną za polskiej prezydencji (od lipca 2011 -PAP) i wniosek jest taki, że są bardzo wysokie emocje z tym związane" - ocenił Świeboda.

W tym roku po raz pierwszy zgodnie z Traktatem z Lizbony, PE jest równoprawnym partnerem Rady ministrów finansów, jeżeli chodzi o wszystkie wydatki roczne UE.

"Skoro Rada ministrów dała dowód braku woli do rozmów z PE (...), do szefów państw i rządów należy teraz podjęcie tematu i osiągnięcie porozumienia z PE przed końcem roku. Szefowie państw i rządów spotkają się w Brukseli na szczycie 16-17 grudnia" - głosi komunikat Parlamentu Europejskiego

"Przy założeniu, że nie będzie porozumienia w grudniu, obowiązywać będzie prowizorium budżetowe, czyli budżet z tego roku, który będzie dzielony co miesiąc. To jest trudność operacyjna, ale nie zagrożenie dla wysokości środków. Należy zakładać, że finansowanie z funduszy spójności i strukturalnych byłoby niezagrożone, niezagrożona jest też wysokość dopłat bezpośrednich (dla rolników-PAP)" - powiedział Świeboda. "W przypadku prowizorium, budżet byłby niższy zaledwie o 2,9 proc. niż zakładano, to nie jest kolosalna różnica" - podkreślił.

Według niego, "ewidentnie" nie ma zgody niektórych państw członkowskich na "istotniejszą" rolę Parlamentu Europejskiego w tych negocjacjach. "Pytanie, czy parlament się z tym pogodzi. Myślę, że będzie musiał to zrobić, bo jeżeli nie, to będzie prowizorium" - dodał.

Paweł Świeboda przypomniał, że do podobnej sytuacji doszło w 1988 r., wtedy też obowiązywało prowizorium budżetowe. "To jest przewidziane w procedurach, więc prowizorium to nie jest tragedia, ale politycznie nie jest sukces" - ocenił.