"Niepokoi fakt, że obniżanie deficytu budżetowego nie jest oparte o reformy długoterminowe, tylko o posunięcia doraźne, które grożą zahamowaniem inwestycji" - oświadczył prezes Węgierskiego Banku Narodowego podczas wykładu dla studentów Akademii Nauk Ścisłych w Budapeszcie.

Rząd węgierski, który zobowiązał się do obniżenia deficytu budżetowego w 2011 r. do 3 proc. PKB, objął nadzwyczajnymi podatkami banki, firmy telekomunikacyjne i energetyczne. 11 listopada premier dał do zrozumienia, że niektóre z tych podatków, przewidzianych pierwotnie do 2012 r., mogą zostać wprowadzone na stałe. Rynki finansowe przyjęły te posunięcia ze sceptycyzmem.

>>> Czytaj też: Rostowski: Reformujemy Polskę w takim tempie jak Thatcher w latach 80. w Wielkiej Brytanii

Simor uważa, że w dalszej perspektywie Węgry będą potrzebowały 8 do 10 lat na obniżenie swego zadłużenia zagranicznego wynoszącego 78 proc. PKB do kryteriów z Maastricht (najwyżej 60 proc. PKB) poprzez "surową politykę fiskalną i nadwyżkę handlową wysokości prawie 4 proc. PKB" w całym tym okresie.

Reklama

"Nie ma szybkich rozwiązań tego problemu. To będzie bardzo długi marsz" - podkreślił.