Koncern General Motors, uratowany w zeszłym roku przed bankructwem przez pożyczkę rządową w wysokości prawie 50 miliardów dolarów, powrócił na giełdę wypuszczając akcje, które zwyżkowały w miarę ich sprzedaży, co sygnalizuje zasadniczą poprawę sytuacji firmy.

Akcje GM, których wypuszczenie nazwano "pierwszą publiczną ofertą" (IPO, choć określenie to stosuje się zwykle do nowych firm), sprzedawano najpierw od środy po 33 dolary, ale ich cena przekroczyła potem 36 dolarów. Jak podał Reuters, GM zebrał 20,1 mld dolarów i dzięki temu było to najwieksze IPO w historii amerykańskiej giełdy.

Dzięki przejściu tym samym części akcji w ręce prywatnych inwestorów, udziały państwa - ściślej: Ministerstwa Skarbu - w GM, które dotąd wynosiły (od jego częściowej nacjonalizacji w 2009 r.) prawie 61 procent, zmalały do 26 procent. Napływ nowego kapitału pozwoli szybciej spłacić wspomnianą rządową pożyczkę.

>>> Czytaj też: General Motors, Ford oraz Chrysler – różne drogi wyjścia z kryzysu

General Motors poprawił swoją sytuację od czasu kryzysu przez zamknięcie lub sprzedaż wielu marek, jak Pontiac, Saturn i Saab, redukcję zatrudnienia - z 324 000 do 209 000 pracowników - i renegocjowanie układów zbiorowych ze związkami zawodowymi, dzięki czemu pozbył się m.in. obciążenia kosztami opieki medycznej pracowników.

Reklama

Sprzedaż aut General Motors znowu idzie w górę, podobnie jak innych koncernów samochodowych, z głównym konkurentem GM, Ford Motor Co. na czele. O ile na dnie kryzysu firma dokładała do każdego samochodu średnio 4000 dolarów, to obecnie zarabia na nim ok. 2000 dolarów.

Ofertę akcji GM uważa się za sygnał rosnącego nieco optymizmu także co do perspektyw całej amerykańskiej gospodarki, która z trudem wychodzi z recesji.

W czwartek giełda w Nowym Jorku znacznie zwyżkowała. Wskaźnik Dow Jones wzrósł o prawie 200 punktów; wzrastały też inne indeksy.