To nie słowa Donalda Tuska, ale szefa rządu Bułgarii Bojko Borysowa, który oznajmił, że niektóre państwa UE działają przeciw jego krajowi i próbują opóźnić rozwój Bułgarii. - Im silniejsza, stabilniejsza staje się w Europie (Bułgaria), tym bardziej wyróżnia się na tle krajów, ujmijmy to tak, porównywalnych - Grecji, Rumunii, Portugalii, Irlandii, którą nam stawiano za przykład. Nie jest różowo też w Hiszpanii" - powiedział Borysow.

Czytaj też: Irlandia i Grecja: dwie drogi wiodące do bankructwa

W ten sposób premier Bułgarii wytłumaczył sprzeciw niektórych krajów unijnych wobec wejścia jego kraju do strefy Schengen w roku 2011. Według Borysowa, "gdyby było opóźnienie, miałoby ono charakter czysto polityczny". Borysow uważa, że nie można powiedzieć, by Bułgaria miała w Europie przeciwników, lecz - jak mówił - "każdy lobuje na rzecz własnego kraju". "Kiedy warunki gospodarcze i finansowe w jakimś kraju są ciężkie, a innemu wiedzie się lepiej, zawsze szuka się sposobu, by zwolnić tempo (rozwoju) tego drugiego". Wspomniał przy tym o niskich bułgarskich podatkach.

Przywołał też przykład Francji, gdzie - jak powiedział - "przez 2-3 miesiące demolowano państwo z powodu reformy emerytalnej", gdy tymczasem w Bułgarii reformę emerytalną przeprowadzono bez strajków i wieców, w porozumieniu ze związkami i pracodawcami.

Reklama

Bułgaria pod względem wysokości dochodów jest ostatnim z 27 krajów unijnych. W 2009 r. PKB na osobę był o około 60 proc. niższy od przeciętnego w UE. W trzecim kwartale br. odnotowano wzrost PKB o 0,3 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem. Jest to o 0,1 punktu proc. mniej niż przeciętna dla UE. Bezrobocie w trzecim kwartale br. wyniosło 9,5 proc. i wzrosło o 2,8 punktu proc. w ciągu roku. Od 2008 r. w Bułgarii obowiązuje 10-procentowy liniowy podatek dla osób fizycznych i biznesu.