Zostało niewiele ponad tydzień. 6 grudnia do Polski ma przyjechać rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew. Oczywiście można się domyślać, że wizytę zdominuje temat katastrofy smoleńskiej i wątki dotyczące wielkiej polityki. Ale w Moskwie mówi się również o całym zestawie zagadnień gospodarczych, które Miedwiediew ma poruszyć, goszcząc w Warszawie.
Co to będzie – nie wiadomo, pilnie strzeżona tajemnica. Można tylko mieć nadzieję, że Rosjanie natrafią na doskonale przygotowaną stronę polską. Warto jednak zastanowić się nad tematami, które stają się kluczowe w gospodarczych stosunkach obydwu państw.
Na szczęście takim tematem nie jest gaz. Mamy przełom listopada i grudnia, tradycyjny okres gazowej nerwowości, a tu spokój. Umowa podpisana, gaz płynie. Dlatego znacznie bardziej interesującym tematem może stać się ropa. Nie w sensie bezpieczeństwa dostaw, tutaj nie ma żadnych zagrożeń. Gorzej ma się sprawa z tranzytem rosyjskiej ropy do Naftoportu w Gdańsku. Rosjanie od dawna zapowiadają, że będą go wygaszać po wybudowaniu u siebie odpowiedniej rury nad Bałtyk. Sprawa wydaje się przesądzona, chyba że...
Właśnie. Zaczyna się robić ciekawie. Na sprzedaż zostaną wystawione dwie firmy, których działalność jest nierozerwalnie związana z ropą, a pozostające w polskich rękach: gdański Lotos i rafineria Orlenu w litewskich Możejkach. Co prawda Orlen oficjalnie nie podjął żadnej decyzji w sprawie Możejek, bada rynek, ale tak naprawdę trudno sobie w tej chwili wyobrazić inną decyzję niż pozbycie się litewskiego biznesu.
Obie firmy działają w branży, która nie cieszy się gigantycznym zainteresowaniem inwestorów. Mówiąc wprost, uchodzi ostatnio za mało atrakcyjną. Może się stać tak, że jedynymi zainteresowanymi kupnem obu rafinerii będą Rosjanie. Może się też tak zdarzyć, że złożą atrakcyjną ofertę na tylko jedną firmę. Łatwo zgadnąć, iż byłby to Lotos, który jest znacznie bardziej łakomym kąskiem od Możejek.
Reklama
Pomijając już kwestie czysto polityczne, a jak wiadomo, sprzedawanie u nas czegokolwiek Rosjanom nie budzi specjalnej sympatii, warto przyjrzeć się strategii gospodarczej Polski. Czy rzeczywiście najlepszym krokiem byłoby pozbycie się na rzecz Rosjan samego Lotosu, a pozostawienie Orlenu z kulejącymi Możejkami i Naftoportu z wyschniętym tranzytem ropy? Niekoniecznie. Może więc warto z Rosjanami coś ugrać w tych sprawach? Oczywiście tego rodzaju układanka nie będzie miała dużo wspólnego z czystym biznesem. Ale prawdą jest, że decyzje w tak poważnych sprawach nie zapadają wyłącznie na posiedzeniach zarządów firm, lecz także w zaciszu dyplomatycznych gabinetów. Na przykład podczas rozmów z prezydentem Rosji.