Inwestorzy odwracają się od polskich obligacji, bo to dla nich aktywa z ryzykownego rynku. A tzw. awersja do ryzyka jest wyjątkowo wysoka po ostatnich wydarzeniach w Irlandii.
Jednym z powodów osłabienia jest fakt, że inwestorzy starają się jak najszybciej pozbyć naszych obligacji, aby jeszcze wyjść z rynku z zyskiem. Boją się, że ceny będą nadal spadać. Już obecnie rentowności polskich obligacji znalazły się na poziomach sprzed dużych wzrostów cen, jakie notowaliśmy w pierwszej połowie roku oraz w sierpniu i we wrześniu. W przypadku obligacji dziesięcioletnich dochodowość doszła do 6,07 proc. Ostatnio mieliśmy taką pod koniec lutego. Analitycy mówią, że to zrozumiałe: obligacje dziesięcioletnie chętnie kupowali gracze z zagranicy. Ponieważ w tym roku obcego kapitału napłynęło wyjątkowo dużo, to teraz, gdy zaczął on wypływać, ruch cen i rentowności jest znaczny. Bez wątpienia skalę ruchu wzmocniła niewielka płynność rynku. Wczoraj nie było na nim inwestorów z USA ze względu na Święto Dziękczynienia.
Obligacjom nie pomogły też komentarze ze strony Fitch Ratings. Agencja zasugerowała, że jeśli polski rząd nie zacznie ograniczać deficytu budżetowego, rating dla Polski może zostać obniżony.

>>> Czytaj też: Prezes Fitch Polska: Brak reform finansów publicznych grozi Polsce obniżką ratingów

Reklama
– Czynniki fiskalne z pewnością nie są wsparciem dla obligacji. Jeżeli wydarzenia w Europie pójdą w złym kierunku, wtedy nasza sytuacja budżetowa będzie coraz bardziej odbijać się na nastrojach na rynku – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego. I dodaje, że dziś najważniejszy czynnik, który decyduje o notowaniach, to sytuacja na rynkach globalnych. Ta sytuacja pogorszyła się na tyle, że Ministerstwo Finansów zrezygnowało ze sprzedaży obligacji denominowanych w jenach w tym roku, choć resort zdążył już zaprezentować ofertę azjatyckim inwestorom.
Piotr Kalisz nie wierzy jednak, że podobne problemy mogą wystąpić na krajowym rynku długu. Jego zdaniem Ministerstwo Finansów nie powinno mieć trudności ze sprzedażą kolejnych emisji.
– To raczej kwestia wyższych rentowności. Trzeba pamiętać, że będzie się to odbywało w warunkach rosnących stóp procentowych, co też będzie miało wpływ na wzrost dochodowości – mówi Piotr Kalisz.