"Strach przed kłopotami finansowymi części państw naszego kontynentu jest coraz większy. Co gorsza, trudno oprzeć się wrażeniu, że płynie on z najwyższych szczebli europejskich władz. Po skutecznym nakłonieniu Irlandii do skorzystania ze wsparcia, przychodzi czas na podobne naciski na Portugalię. Takie posunięcia zaostrzają obawy, zamiast je łagodzić" – ocenił Roman Przasnyski z Open Finance.

W takiej atmosferze reakcja inwestorów mogła być tylko jedna - przystąpili oni do wyprzedaży akcji. "Pierwsze minuty handlu nie wskazywały jeszcze na głębszą przecenę. Indeks największych spółek tracił na otwarciu 0,7 proc. Po godzinie zniżka była już dwukrotnie większa, a w południe przekroczyła 2 proc. WIG20 znalazł się niebezpiecznie blisko 2600 punktów. Do przełamania brakowało zaledwie siedmiu punktów. To zagrożenie zmobilizowało byki, jednak nie były one w stanie zwojować zbyt wiele, poza małym odbiciem" – dodał Przasnyski.

Spadkowiczom przewodziły papiery banków. Walory Pekao szły w dół o ponad 3 proc., sekundowały im papiery PKO i PZU, taniejące o 2,9 proc. Sięgające 2 proc. spadki wielu innych spółek nie robiły wielkiego wrażenia. "Jedynym pocieszeniem były w tej sytuacji niezbyt wielkie obroty. Pod koniec dnia sytuacja wyraźnie się poprawiła. Pojawiły się niepotwierdzone informacje, że EBC dokonał interwencyjnego skupu irlandzkich i portugalskich obligacji i okazało się, że Amerykanie niezbyt przejęli się europejskim zamieszaniem" – zaznaczył analityk OF.

WIG20 zakończył sesję spadkiem o 0,95 proc. i wynosi 2641,81 pkt, WIG zniżkował o 0,82 proc. i wynosi 45641,9 pkt. Obroty wyniosły 1,6 mld zł.

Reklama