Podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier podkreślił, że Polska korzysta z funduszy spójności na takie cele jak drogi czy energetyka. "Tak naprawdę te pieniądze służą temu, aby Polska, inne kraje dogoniły czołówkę europejską, jeśli chodzi o poziom rozwoju cywilizacyjnego. Dlatego jesteśmy przekonani, że trzeba szukać takich rozwiązań, które nie osłabią tej istoty Europy, którą jest solidarność i współpraca pomiędzy różnymi państwami na rzecz wyrównywania także poziomu, a więc równania w górę tych państw słabszych, głównie nowych (UE)" - powiedział Tusk.

Porażką zakończyły się w listopadzie negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami krajów UE w sprawie budżetu na 2011 r. Porozumienie zablokowały Wielka Brytania, Holandia i Szwecja, które nie zgodziły się na polityczno-instytucjonalne postulaty PE dotyczące nowej perspektywy finansowej UE po 2013 roku (m.in. kwestia reformy dochodów UE i udziału PE w negocjacjach). To może oznaczać, że wydatki UE będą opierać się na niekorzystnym dla odbiorców funduszy prowizorium.

Według Tuska dyskusja o budżecie UE to dyskusja o miliardach euro dla Polski w perspektywie kilku najbliższych lat. "Bardzo dużo czasu i zabiegów kosztuje nas przygotowanie dobrego efektu na najbliższej Radzie Europejskiej. I inicjatywy dyplomatyczne, spotkania w obrębie UE, także to dzisiejsze spotkanie, (...) tak zwany Ecofin, czyli spotkanie ministrów finansów i odpowiednich komisarzy, ma na celu uzyskanie bezpiecznego dla Polski, ale (...) także dla całej UE, wariantu postępowania, jeśli chodzi o budżet wieloletni, tak zwane wieloletnie ramy finansowe" - zaznaczył.

Reklama

Dodał, że "po wstępnych uwagach czy sugestiach ze strony Wielkiej Brytanii rozpoczęła się dość nerwowa dyskusja na temat tego, czy redukować europejski budżet, czy też nie.

Według Tuska, Polska ma silny argument w dyskusji dotyczącej finansów Wspólnoty, bowiem jej sytuacja na tle UE nie jest zła. Premier zaznaczył, że nasz kraj nigdy w czasie kryzysu nie szukał rozwiązań, ani szczególnych ułatwień dla siebie. "Stawaliśmy się przykładem twardego i trzeźwego spojrzenia na finanse publiczne" - ocenił.

Szef rządu poinformował, że Polska opowiada się za tym, by na najbliższej Radzie Europejskiej kwestie wieloletnich ram finansowych, limitów, czy propozycji redukcji budżetu UE nie były poruszane. "Trzeba czekać na projekty Komisji Europejskiej. Krok po kroku uzyskujemy coraz większe zrozumienie dla polskiego stanowiska" - oświadczył. Zaznaczył, że Polska jest jednak przygotowana na przedstawienie bardzo twardego stanowiska. "Jeśli nie będziemy mieli innego wyjścia, to będziemy używali wszystkich traktatowych narzędzi na Radzie Europejskiej, aby utrzymać główną rolę instytucji europejskich, w tym KE przy stanowieniu budżetu" - powiedział.

>>> Polecamy: Tusk: Razem z Niemcami jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność za walkę z kryzysem

Dodał, że w tle jest też dyskusja na temat zaliczania pieniędzy przekazywanych OFE do długu publicznego. "Chodzi o to, by nie zaliczać ich automatycznie na poczet długu. To fałszuje obraz polskich finansów publicznych i polskiej gospodarki" - powiedział premier. Według niego wszystko wskazuje na to, że polski punkt widzenia zyskuje zrozumienie.

Zaznaczył, że oczekiwania Polski w tej sprawie są dalekie od tego, co proponuje KE, niemniej "jest bardzo wyraźny postęp jeśli chodzi o propozycję ze strony Komisji Europejskiej". Tusk powiedział, że na razie jest mowa o zmianie niektórych wskaźników.

KE proponowała wcześniej krajom, które przeprowadziły reformy emerytalne więcej elastyczności przy ocenianiu ich sytuacji budżetowej: dozwolony pułap deficytu wzrósłby z obecnych dozwolonych w Pakcie Stabilności i Wzrostu 3 do 4 proc. PKB. Zgodziła się też na pięcioletni okres przejściowy na odliczanie od długu w sposób degresywny kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim itd.

Premier odniósł się też do pomysłu emisji euroobligacji. "Dla Polski najlepiej byłoby, gdyby powstały takie euroobligacje, które dotyczyłyby całej Unii Europejskiej (...) i gdyby nie rozróżniały stref - na strefę euro i strefę drugą" - powiedział Tusk. Dodał, że złym rozwiązaniem byłoby utworzenie ekskluzywnej grupy państw, które miałyby prawo do korzystania z euroobligacji.

"Jakiś czas temu wieszczyłem, że możemy mieć problem, jeśli zostanie przyjęta jakaś wersja euroobligacji, która pozostawi takie kraje jak Polska bez możliwości czerpania korzyści z faktu, że powstają euroobligacje. (...) Dzisiaj to jest groźniejsze niż kiedyś" - powiedział. Zaznaczył jednak, że jego zdaniem problem euroobligacji nie pojawi się w najbliższym czasie.

>>> Zobacz także: Unia podzielona w sprawie zwiększenia funduszu stabilizacji euro

Propozycję powołania Europejskiej Agencji Zadłużenia emitującej nominowane w euro obligacje o jednolitym oprocentowaniu przedstawili na łamach poniedziałkowego "Financial Timesa" premier i zarazem minister finansów Luksemburga Jean-Claude Juncker oraz szef włoskiego resortu finansów Giulio Tremonti. Postulat ten odrzuca kanclerz Niemiec Angela Merkel, według której unijne prawo nie dopuszcza ani euroobligacji, ani jednolitego oprocentowania. Sprzeciw zadeklarował również holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.