Agencja podkreśla, że w ub. miesiącu Bratkowski zaskoczył rynki wycofując się z opinii o konieczności podjęcia działań prewencyjnych przez Radę. "Rynki przestały wierzyć, że mamy nastawienia 'jastrzębie'. […] Musimy działać z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym, a nawet z jeszcze większym, jeśli chcemy przeciwdziałać wzrostowi płac. Nasze opcje to działać teraz albo zaczekać 2-3 miesiące" - powiedział Bratkowski w wywiadzie dla Bloomberga.

Najbliższe decyzyjne posiedzenie RPP zaplanowane jest na 22-23 grudnia. Kolejne dwudniowe (tj. takie, na których mogą zapadać decyzje o poziomie stóp proc.) posiedzenia odbędą się 18-19 stycznia i 1-2 marca (na 15 lutego i 15 marca zaplanowano robocze, jednodniowe posiedzenia).

"Powód, dla którego należy zaczynać wcześniej, jest taki, że stopy są niskie. Jeśli przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe patrzą w przyszłość z optymizmem, to nie ma większego znaczenia, czy benchmarkowa stopa procentowa wynosi 3,5 proc. czy 4,0 proc. Byłoby inaczej, gdyby ta stopa wynosiła 4,0 proc. i mówilibyśmy o podniesieniu jej do 4,5 proc. Ale w sytuacji, gdy przyspiesza inflacja, lepiej jest zacząć wcześnie" - powiedział członek RPP.

Inflacja konsumencka (CPI) wyniosła w październiku 2,8 proc. rok do roku wobec 2,5 proc. we wrześniu. Cel inflacyjny banku centralnego to 2,5 proc. (+/1 1 pkt proc.), a stopa referencyjna od czerwca ub.r. wynosi 3,5 proc. "Jeśli ożywienie gospodarcze przyspieszy, to zacieśnienie powinno wynieść co najmniej 50-75 pb, przy założeniu, że globalna gospodarka pozostanie na obecnej ścieżce, że złoty będzie w trendzie aprecjacyjnym oraz że nie pojawią się żadne zawirowania na rynku pracy" - powiedział też Bratkowski. W sumie, w ciągu najbliższego roku podniesienie stóp procentowych o 50-100 pb powinno wystarczyć, podsumował.

Reklama