Ostrzeżenie agencji Moody's przed obniżeniem perspektywy ratingu Stanów Zjednoczonych zrobiło wrażenie na inwestorach za oceanem. Powstaje pytanie, jak mocno przełoży się na dzisiejszą sytuację na parkietach europejskich. I na jak długo.

Nieczułość inwestorów giełdowych na informacje i wydarzenia makroekonomiczne ma jednak swoje granice. Brak reakcji na coraz bardziej optymistyczne sygnały, płynące z amerykańskiego rynku pracy, bezruch po podniesieniu przez Chiny stopy rezerw obowiązkowych, zamknięcie oczu na sięgającą 5,1 proc,. inflację za Wielkim Murem i nieuchronne zacieśnianie przez tamtejsze władze polityki pieniężnej. Z zimną krwią obserwowane bicie kolejnych rekordów przez giełdowe indeksy i przełamywanie oporów, które teraz już niemal nie istnieją. Jeśli na kamiennych twarzach inwestorów nie pojawi się grymas po komunikacie agencji Moody's, a na wykresach indeksów przynajmniej ślad wyraźnego "ząbka", będzie to świadczyło tylko o chęci dowiezienia niezłego wyniku do końca roku. Ta strategia może okazać się dla rynków niezbyt bezpieczna, bo już kilka razy okazywało się, że początek nowego roku potrafi przynieść nie tylko efekt stycznia, ale i efekty znacznie mniej dla posiadaczy akcji miłe.

W poniedziałek indeksy na Wall Street zachowywały się równie niemrawo, jak kilka godzin wcześniej ich europejscy koledzy. Rekordy trendu co prawda tu i ówdzie się pojawiły, ale nikogo to specjalnie nie poruszyło. Byki i niedźwiedzie patrzyły na to co się dzieje ze stoickim spokojem. Szczytowym osiągnięciem S&P500 w poniedziałek była zwyżka o 0,5 proc. i dotarcie do 1246 punktów. Strzał agencji Moody's całą wcześniejszą zwyżkę zredukował w niespełna godzinę.

Kurs euro skoczył w ciągu kilku godzin z 1,317 do 1,343 dolara, o 1,2 proc. czyli aż o trzy duże figury (liczby na drugim miejscu po przecinku). Tak duże zmiany nie zdarzają się często i zwykle nie przechodzą bez echa.

W Azji niewielkie zmiany wskaźników świadczyły o ostrożności i wyczekującej postawie tamtejszych inwestorów. Poranne notowania kontraktów nie wskazywały na niebezpieczeństwo większego ruchu indeksów europejskich w dół już na początku sesji. Ale stopniowe pogarszanie się sytuacji w ciągu dnia jest bardzo prawdopodobne.

Reklama