Licznie publikowane dziś informacje makroekonomiczne nie były w stanie spowodować większego ożywienia na giełdowych parkietach. Od sześciu sesji indeksy zmieniają się w niewielkim zakresie.

Wtorkowa sesja na warszawskim parkiecie zaczęła się od niewielkich spadków. WIG20 i indeks szerokiego rynku zniżkowały po około 0,1 proc. Wartość wskaźników małych i średnich spółek niewiele różniły się od poziomu poniedziałkowego zamknięcia. W ciągu pierwszych dwóch godzin handlu skala zniżki nieznacznie wzrosła. Przez większą część dnia nie przekraczała jednak 0,4-0,5 proc. w przypadku wszystkich głównych indeksów. Minimalnie słabiej zachowywał się momentami mWIG40.
Spośród grona największych spółek niekorzystnie wyróżniały się papiery KGHM, zniżkujące o około 2 proc. Przez chwilę walory Lotosu były przecenianie o ponad 2,5 proc., później jednak presja podaży nieco osłabła i spadek był o połowę mniejszy. O ponad 1 proc. w dół szły też akcje PKN Orlen. W przypadku pozostałych tuzów naszego rynku zmiany wartości były niewielkie. O ponad 1,5 proc. zwyżkowały papiery Cyfrowego Polsatu, zaś akcje PGNiG rosły o 1 proc.

Poziomem równowagi, satysfakcjonującym warszawskie byki i niedźwiedzie, okazały się w przypadku WIG20 okolice 2760 punktów. Poza przedpołudniowym spadkiem do 2750 punktów, wartość indeksu oscylowała wokół niego, zmieniając się minimalnie. Nie było widać żadnej bardziej wyraźnej na publikowane dziś dość licznie dane makroekonomiczne, które w większości okazała się lepsze, niż oczekiwano. Indeks nastrojów w niemieckiej gospodarce, wyliczany przez instytut ZEW zwiększył swoją wartość z 1,8 do 4,3 punktu. Jego publikacja sprawiła, że WIG20 minimalnie zredukował skalę spadku.

Pozostający nieznacznie pod kreską indeks we Frankfurcie przez moment szykował się do wyjścia na plus, ale ta próba okazała się nieudana. Produkcja przemysłowa w strefie euro wzrosła w październiku o 0,7 proc., o połowę mniej, niż oczekiwano. Popołudniową kontrę niedźwiedzi, spychającą indeks w kierunku 7000 punktów, powstrzymała informacja o wzroście sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych o 0,8 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki o 0,5 proc. Bez uwzględnienia samochodów zakupy Amerykanów zwiększyły się o 1,2 proc., dwukrotnie mocniej, niż oczekiwano. Radość z tej poprawy nie trwała jednak długo i nie była zbyt wielka. W każdym razie nie doprowadziła DAX-a powyżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Tracił o wczesnym popołudniem nieco ponad 0,1 proc., podobnie jak paryski CAC40. Jedynie inwestorom w Londynie udało się około południa przepchnąć tamtejszy indeks na niewielki plus.

Na pozostałych parkietach zmiany wartości indeksów były również bardzo niewielkie. Największą dynamikę wzrostu, sięgającą 0,8 proc., osiągnął wskaźnik giełdy w Rydze, zaś wśród spadkowiczów rywalizacja przebiegała między Helsinkami, Istambułem a Warszawą. Na tych trzech parkietach indeksy traciły po około 0,5 proc. W oczekiwaniu na wieczorne posiedzenie komitetu otwartego rynku Fed, nastroje w Europie psuły nieco powracające niepokoje związane z kiepską kondycją hiszpańskich banków, sygnalizowaną przez agencję Moody’s oraz negatywna perspektywa ratingu Belgii, wydana przez Standard & Poor’s.

Reklama

Końcowy fixing przyniósł niespodziewany wzrost indeksu największych spółek o 0,17 proc. WIG zniżkował o 0,03 proc., mWIG40 tracił 0,35 proc. a sWIG80 spadł o 0,33 proc. Obroty wyniosły 1,6 mld zł.