Kolejny polski serwis chce pozyskać klientów dzięki popularności grupowych zakupów w sieci. Liczy, że pomoże mu sukces Groupona.
Na początku 2011 roku debiut na NewConnect i ekspansja na rynkach zagranicznych – to najbliższe plany Geloo.pl. Serwis oferujący elektronikę, kosmetyki, komputery i inne towary działa od wakacji, ale już jest mu w kraju za ciasno. – Szykujemy wersje: angielską, niemiecką, francuską, hiszpańską i włoską – mówi „DGP” Łukasz Żeligowski, prezes spółki.
Firma potrzebuje jednak pieniędzy. Dlatego w pierwszej połowie przyszłego roku szykuje się do wejścia na NewConnect. Właśnie trwają prace nad prospektem emisyjnym. W Geloo liczą, że w przyciągnięciu kapitału spółce pomoże światowy boom na grupowe zakupy w internecie, którego symbolem jest amerykański Groupon, za którego Google chciał zapłacić 6 mld dol.
Geloo.pl różni się od większości serwisów grupowych zakupów. Większość z nich pośredniczy w sprzedaży usług. Geloo.pl – tylko towarów. W serwisach takich jak Groupon.pl można kupić usługę z 50 – 70 proc. rabatem, jeśli jednocześnie zdecyduje się na to określona liczba osób. W Geloo.pl jest podobnie: im więcej chętnych, tym niższa cena. Ale zasada kupowania jest inna. Każdego dnia wystawianych jest kilka ofert po cenach wywoławczych. By zobaczyć niższą cenę, klient musi zapłacić – każda odsłona to SMS za 2,44 zł; nieco mniej, jeśli klient zarejestruje się i przelewem opłaci większy pakiet odsłon.
Sprawdziliśmy. Cena wywoławcza Samsunga HD 46 cali wynosiła 4500 zł. Po wysłaniu pierwszego SMS-a – już 3380 zł. Cena w innym e-sklepie: 400 zł więcej. Po wpisaniu kodu i pojawieniu się niższej ceny mamy 15 sekund na zakup. Potem oferta przepada, ale można sprawdzać dalej.
Reklama
Łukasz Żeligowski przyznaje, że zdarzają się rabaty sięgające nawet 90 proc., ale średni to 8,76 proc. Sklep, który oferuje towar, otrzymuje cenę wywoławczą.
– My wyrównujemy różnicę między ceną początkową a tą, którą zapłacił klient z opłat od użytkowników – tłumaczy Łukasz Żeligowski.

>>> Czytaj też: Grupon, Gruper, Fastdeal.pl i Cuppon.pl, czyli grupowy sposób na tanie zakupy

Projekt powstał rok temu dzięki około 1 mln zł unijnej dotacji. Obecnie serwis ma ponad 20 tys. zarejestrowanych użytkowników i około 100 tys. odwiedzających bez rejestracji. Przychody wyniosły ponad 200 tys. zł. Sprzedano 400 przedmiotów. W przyszłym roku wpływy mają przekroczyć 1 mln zł.
– To minimum. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, oceniam, że po dwóch, góra trzech latach serwis powinien już przynosić zyski. I to konkretne – mówi Żeligowski.
Moda na grupowe zakupy może mu w tym pomóc, bo klienci coraz częściej szukają ofert w serwisach tego typu. Groupon.pl miał we wrześniu 1,5 mln użytkowników.
Konkurencja jest jednak coraz większa. Na naszym rynku działa też Gruper.pl, który zapowiada, że w przyszłym roku jego przychody przekroczą 16 mln zł. Oprócz niego o klientów walczą też MyDeal.pl, Snuper.pl, GoDealla.pl, GetDealToday.pl.

>>> Polecamy: Jak Eric Lefkofsky i Groupon wykiwali Google’a

PRAWO
Klient w sieci pod lepszą ochroną niż w sklepie
Kupując przez internet, klient może liczyć nie tylko na niższe ceny, ale także na lepszą ochronę konsumencką. W przeciwieństwie do zakupu w tradycyjnym sklepie można zwrócić towar aż do 10 dni po jego zakupie. Pozwala na to ustawa z 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez produkt niebezpieczny.
W terminie 10 dni można bez podania przyczyny zrezygnować z towaru, powiadamiając o tym sprzedawcę pisemnie (najlepiej listem poleconym).
Towar trzeba odesłać w ciągu 14 dni na własny koszt. Jeśli sprzedawca nie powiadomił w momencie zakupu o takiej możliwości, to termin ten wynosi 3 miesiące lub 10 dni od daty powiadomienia.
ikona lupy />
Coraz więcej grupowych zakupów / DGP