SNB poinformował, iż zamierza kontynuować ekspansywną politykę monetarną. Wiąże się ona m.in. z faktem skromnego wzrostu gospodarczego w krajach rozwiniętych i niską planowaną inflacją – w przyszłym roku ma ona w Szwajcarii wynieść 0,4 proc. (wobec 0,3 proc. zapowiadanego trzy miesiące temu, wzrost projekcji związany jest z wyższą ceną ropy). Głównym celem działań banku centralnego jest aktualnie dbanie o kurs franka – w jego interesie leży niedopuszczenie do dalszej aprecjacji waluty wobec euro.

Zarówno utrzymanie stóp na niskim poziomie jak i dbanie o kurs franka to dobre wiadomości dla osób zadłużonych we franku. Sądzimy, że co najmniej przez rok oprocentowanie kredytów w tej walucie będzie tak niskie jak dotąd, a kurs franka wobec euro powinien być w miarę stabilny. Jedynym ryzykiem pozostaje więc osłabienie złotego wobec euro – wtedy stracą też kredytobiorcy zadłużeni we franku.

Mimo dobrego trzeciego kwartału w szwajcarskiej gospodarce, prognozy na kolejne okresy nie są zbyt optymistyczne, a to za sprawą słabnącego eksportu (wynikającego m.in. z umocnienia franka szwajcarskiego). SNB oczekuje, że w 2011 roku wzrost PKB Szwajcarii wyniesie ok 1,5 proc., o 1 pkt proc. mniej niż w bieżącym roku.

Ostatnie obawy o stabilność w strefie euro doprowadziły do napięć na rynkach finansowych i kolejnego umocnienia franka. Jeśli te napięcia doprowadzą do problemów w krajach strefy euro, źle odbije się to również na gospodarce Szwajcarii. Dodatkowo SNB dostrzega widmo zagrożenia deflacją i zapowiada, że gdyby się ono pojawiło – jest gotów przedsięwziąć środki potrzebne do zachowania stabilności.

Reklama

I choć w krótkim terminie nie widać śladów większego zagrożenia (inflacja w 2010 roku ma wynieść 0,7 proc., rok później 0,4 proc., a w 2012 roku 1 proc. – przy niezmienionym celu inflacyjnym 2 proc.), SNB zdaje sobie jednak sprawę z tego, że prognozy inflacyjne są wysoce niepewne i obecna ekspansywna polityka monetarna nie może zostać utrzymana bez długoterminowego narażania stabilności cenowej. Nie można wyciągnąć z tego wniosku, że tak niskie stopy pozostaną niezmienione do końca 2012 roku, ale jednocześnie podwyżki nie spodziewamy się szybciej niż za rok.