W piątek po południu na europejskich rynkach akcji najgorzej radziły sobie indeksy irlandzki, hiszpański i grecki, ale ich spadki nie przekraczały 1 proc., więc nie można mówić, aby inwestorzy wpadli w popłoch po zaskakującej obniżce ratingu dla Irlandii. Decyzja agencji Moody's o obniżeniu oceny zdolności kredytowej tego kraju aż o pięć stopni okazała się niespodziewana, nie tyle ze względu na nowe informacje fundamentalne, które mogłyby diametralnie zmienić postrzeganie sytuacji finansowej Irlandii, ale z powodu trybu i formy samej zmiany ratingu. Potwierdziło się bowiem, że prawie trzy lata po rozpoczęciu kryzysu finansowego agencje ratingowe nie zmieniły sposobu funkcjonowania - nadal działają stadnie i nie powinny być traktowane jako instytucje prognozujące przyszłe wyceny instrumentów finansowych i ostrzegające w porę inwestorów przed potencjalnymi zagrożeniami, ale co najwyżej jako firmy opisujące wydarzenia z przeszłości. Tylko w tym tygodniu obniżono lub zapowiedziano potencjalną obniżkę ratingów nie tylko Irlandii, Portugalii, Hiszpanii i Grecji (krajów z grupy PIIGS), ale również Belgii i co znacznie ważniejsze Stanów Zjednoczonych.

Kurs złotego w piątek zachowywał się różnie względem różnych walut - euro potaniało do 3,97 PLN, dolar kosztował równe 3,00 PLN, a frank podrożał do 3,13 PLN, co należy wiązać z przebiciem ważnego poziomu wsparcia przez parę eur-frank (euro systematycznie traci na wartości względem franka). W Brukseli dyskutowano na temat utworzenia mechanizmu finansowego, który w przyszłości pozwoliłby uniknąć podobnych kłopotów do tych, z jakimi obecnie boryka się strefa euro. W USA również uwaga inwestorów koncentrowała się na działaniach polityków, ponieważ właśnie przegłosowane zostało wydłużenie ulg podatkowych dla najzamożniejszych Amerykanów oraz szereg nowych udogodnień dla osób fizycznych i przedsiębiorców. Z jednej strony pomoże to przyspieszyć wzrost gospodarczy i zmniejszyć bezrobocie, ale z drugiej strony mniejsze wpływy do budżetu przeczą deklaracjom Obamy o zmniejszaniu zadłużenia USA.

Zagraniczne rynki akcji przez cały tydzień poruszały się w wąskim zakresie, a na rynku długu inwestorzy w dalszym ciągu sprzedawali obligacje. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że ankieta przeprowadzano wśród indywidualnych inwestorów w USA wskazuje, że są oni obecnie największymi optymistami od jesieni 2007 r. (56,8 proc. oczekuje wzrostów cen akcji), a dzisiejszy odczyt niemieckiego indeksu IFO był najwyższy w historii.