Na koniec sesji zmiana WIG20 wyniosła minus 0,1 proc., rozpiętość wahań indeksu sięgnęła wymownych 10 punktów, a skala obrotów (liczonych wciąż jeszcze w dwie strony, od stycznia ma się to zmienić) wyniosła 750 mln zł. To około 130 mln dolarów (obrót liczony w jedną stronę) - gdyby takie sesje zdarzały się częściej, z przymrużeniem oka można byłoby traktować ambicje GPW o umocnieniu pozycji ponadregionalnej giełdy.

Ale nie tylko w Warszawie handel był dziś mizerny. Indeksy giełd we Frankfurcie, Madrycie i Paryżu oscylowały wokół zerowych zmian przez większość dnia. S&P zaczął dzień od poprawienia rekordu hossy o... 0,2 proc. Mówiąc krótko, z cenami akcji nie dzieje się nic, czym warto byłoby zaprzątać sobie głowę, a inwestorzy będą mieli nadzwyczaj spokojne święta bez zwyczajowej gonitwy myśli.

Niebawem płynność rynku może jeszcze się pogorszyć, bo okres między świętami i Nowym Rokiem tradycyjnie jest czasem urlopów. Warto jednak pamiętać, że tylko do wtorku można sprzedawać akcje aby zaksięgować ewentualne straty, co może być opłacalne ze względów podatkowych. Czekanie na ostatnią chwilę z transakcjami tego rodzaju może okazać się błędem, właśnie ze względu na oczekiwaną płytkość rynku.

Publikowane dziś dane nie wpłynęły - jak widać - ożywczo na rynek. Według finalnego odczytu PKB USA wzrósł w III kwartale o 2,6 proc., oczekiwano 2,8 proc., a według wcześniejszego odczytu było to 2,5 proc. Liczba transakcji na rynku wtórnym w Stanach wzrosła z 4,43 do 4,68 mln (w ujęciu 12-miesięcznym), ale było to mniej niż oczekiwane 4,73 mln. Z kolei ECB podał, że udzieli bankom komercyjnym 149,5 mld EUR na trzy miesiące, aby mogły poprawić płynność w sprawozdaniach na koniec roku. I to chyba wszystko o czym inwestor powinien wiedzieć po dzisiejszej sesji.

Reklama

Na rynku Catalyst także zawierano dziś niewiele transakcji, w handlu uczestniczyły niemal wyłącznie obligacje komercyjne, nawet na papierach skarbowych obroty były o co najmniej dwie trzecie niższe niż zazwyczaj.