Znalezienie nowego zastosowania dla starych leków zawsze było kuszącą strategią dla firm farmaceutycznych, ale im dłużej istnieje medycyna, tym większym wyzwaniem są koszty. Jednym z najsłynniejszych przykładów repozycjonowania leku jest viagra, którą w latach 90. opracowywano jako specyfik na podwyższone ciśnienie krwi.
Przy okazji naukowcy odkryli zaskakujący efekt uboczny, który pomógł zdefiniować nową chorobę: zaburzenia erekcji.

Zaskakująca zamiana

Pierwotne zastosowanie nie sprawdziło się i większość sprzedaży pochodziła z nieoczekiwanego ubocznego stosowania. Pfizer postanowił więc rozszerzać swój rynek. Później wprowadził viagrę, znaną generycznie jako sildenafil, w innym kształcie, kolorze, sposobie dozowania, cenie i nawet pod inną nazwą – revatio – do leczenia nadciśnienia tętnic płucnych.
Takie leki jak avastin lub viagra cieszyły się solidną ochroną własności intelektualnej, co pozwoliło ich twórcom finansować nowe testy i inwestycje, zanim patenty wygasły i pojawili się tańsi, generyczni konkurenci.
Reklama
Kiedy duży koncern farmaceutyczny odkłada na półkę eksperymentalny lek ze względu na naukową niepewność lub mały potencjalny rynek, do akcji przystępują specjalistyczne firmy, które zawiązują partnerstwa w celu zbadania możliwości alternatywnego wykorzystania specyfiku. Jedna z nich, Biovista, zawarła w tym roku alians z Pfizerem.

>>> Czytaj też: Fałszywe leki zalewają polski rynek farmaceutyczny

Niektóre firmy szukają również nowego zastosowania dla leków, które od dawna są w użyciu. Ponieważ są one szeroko przebadane i przetestowane na pacjentach, zazwyczaj niosą ze sobą mniejsze ryzyko porażki związanej z warunkami bezpieczeństwa.
Nawet jeżeli skład chemiczny leku nie jest nowy, firmy mogą się ubiegać u regulatorów o „patent użytkowy” i rynkową wyłączność, korzystając z przepisów wprowadzonych z myślą o stymulowaniu innowacji. Gwarantuje to lukratywny monopol i pozwala pokryć koszty.
Jednak Garet Morgan, partner w kancelarii prawniczej DLA Piper, mówi: – To bardzo dziwny monopol.
Argumentuje on, że innowacyjnej firmie trudno jest pozwać producenta leków generycznych za oferowanie tańszej wersji starszej odmiany swojego medykamentu, chyba że rywale wyraźnie używają go w nowych celach.
Jedną z firm, która znalazła sposób na obejście tego problemu, była Celgene, który reklamuje wersję thalomidu, leku na poranne nudności wycofanego pół wieku temu ze względu na niekorzystny wpływ na płód. Celgene zdobyła pozwolenie na sprzedawanie leku w celu leczenia ENL, ubocznego efektu trądu, a ostatnio lukratywnego leczenia białaczki.

Droższa wersja

Claudio Cavazza, szef włoskiej firmy farmaceutycznej Sigma Tau, mówi, że finansuje niektóre badania nad nowym zastosowaniem leków z własnej kieszeni. Jest przekonany, że może to przynieść ważne korzyści medyczne, ale nie widzi sposobu, by jego firmie zwróciły się koszty testów klinicznych.
Shire Merck z sukcesem zastosował rozrzedzoną wersję finasterydu, używanego do leczenia powiększonej prostaty, w celu zwalczania łysienia przez mężczyzn. BioMarin ostatnio wprowadził drogą wersję leku na rzadką chorobę autoimmunologiczną zwaną syndromem Lambert-Eaton. Otrzymał na to zgodę władz i ochronę właściwą dla „nowego leku”.