Początek środowej sesji był łatwy do przewidzenia. Po wtorkowym niespodziewanym spadku na fiksingu w środę na otwarciu nastąpiło proste odreagowanie, które towarzyszyło nam przez cały dzień. Śmiało można powiedzieć, że mamy za sobą już trzecią i nieostatnią z rzędu sesję podczas której nie było kapitału, zmienności i aktywności. Od całkowitej „nędzy i rozpaczy” uratowała nas końcówka, podczas której zwiększyły się obroty, a WIG20 wzrósł o niesamowite 12 pkt.



W środę nie mieliśmy żadnych danych makro, więc w całym marazmie najwięcej komentarzy było poświęconych prognozom wzrostu krajowej sprzedaży detalicznej w grudniu o 13 proc. Tak znaczącą dynamikę zawdzięczamy co najmniej trzem czynnikom: okresowi świątecznych zakupów, przyspieszoną konsumpcją prywatną wynikającą z przekonania, że po podwyżce VAT będzie drożej oraz imponującym zakupom samochodów przez przedsiębiorstwa, które od stycznia stracą prawo do odliczania VATu. Żaden z tych czynników w kolejnych miesiącach nie będzie miał miejsca, więc w związku z tym należy oczekiwać solidnego wzrostu PKB w czwartym kwartale napędzanego konsumpcją oraz potężnego spadku samej sprzedaży w pierwszym kwartale 2011.

Ponieważ przez cały dzień na wszystkich europejskich rynkach nie działo się nic to należy oczekiwać, że końcówka tygodnia będzie wyglądać co najwyżej tak samo „ciekawie”, a może nawet jeszcze spokojniej. Środa przejdzie jednak do historii jako dzień, w którym na głównym parkiecie GPW zadebiutowała 400 spółka. Nie był to jednak debiut spektakularny, bo debiut dał zaledwie 1,1 proc. zysku, a w najlepszym momencie w trakcie sesji wynosił on 4 proc. Poważne decyzje i kapitały czekają już na styczeń i trudno oczekiwać jakichkolwiek zmian. Rok 2010 zakończymy dla WIG20 w okolicach rocznych maksimów, czyli z solidnym 15 proc. wzrostem. Zdecydowanie mniejszym niż w 2009, ale biorąc pod uwagę problemy z kolejnymi krajami europejskimi całkiem zadowalającym.

Reklama