>>> Rząd ogłosił zmiany w emeryturach. Zobacz szczegóły

Po pierwsze powoduje, że pieniądze trafiają do dziury budżetowej. Miały być dwa filary, de facto teraz zlewają się w jeden. Drugi zostaje bardzo mały i nie będzie miał większego znaczenia dla emerytów w przyszłości. Po drugie jest to próba powiększenia trzeciego filara poprzez zachęcenie Polaków do większego oszczędzania przez ulgi podatkowe. To się do tej pory nie udało, III filar był rachityczny i nie wydaje mi się, żeby to się udało w przyszłości.

W sumie chodzi chyba tylko o to, żeby kilkanaście miliardów zł rocznie zabrać z OFE do budżetu, żeby zmniejszyć deficyt budżetowy, a to nie rozwiązuje żadnego z problemów, które dzisiaj mamy. Jeżeli jest duży deficyt w systemie emerytalnym, to można go zmniejszyć tylko poprzez podniesienie składek, czyli wysokość składki musi pójść w górę albo liczba płacących ją osób musi się zwiększyć albo też poprzez zmniejszenie wypłat - opóźnienie ich przez podniesienie wieku emerytalnego albo wręcz zmniejszenie emerytur. Żadnego z tych parametrów tu nie ma. Deficyt dalej będzie, ale częściowo schowany pod dywan. Rząd będzie udawał, że tego deficytu nie ma, a on będzie rósł dużo szybciej, tylko pod dywanem.

Wszyscy, którzy śledzą raporty dotyczące demografii bardzo dobrze wiedzą, że emerytury w Polsce w relacji do ostatniego wynagrodzenia będą znacząco się obniżały i że w przyszłości czeka nas niestety raczej biedna starość - chyba że zrobimy porządne reformy. Jedynym sposobem dzisiaj jest podniesienie wieku emerytalnego. Kwota odłożona będzie wtedy przeliczana na mniej miesięcy życia i emerytura będzie wyższa, tylko musimy na nią później przejść. Ale tego rząd nie chce robić. W zamian dokonuje kuglowania liczbami, kreatywnego budżetowania i konsekwencja tego dla emerytów będzie z pewnością negatywna.

Reklama

Są kraje, które zawiesiły czasowo czy zmniejszyły składkę do ich odpowiedników OFE, ale podejmowały te decyzje w dramatycznych okolicznościach, kiedy ich PKB spadało o 10, 15 proc. Polska podejmuje tą decyzję w momencie, kiedy PKB rośnie w tempie ok. 4 proc. To tylko pokazuje, jak źle jesteśmy rządzonym krajem i w jak dramatycznym stanie są finanse publiczne.