W pierwszej połowie tygodnia notowania EUR/PLN zwyżkowały z 3,9600 ponad wartość 3,9900. Bliskość poziomu 4,0000 zatrzymała jednak dalszą zwyżkę, w związku z czym w kolejnych dniach mogliśmy obserwować systematyczne spadki, które przybrały na sile w piątek przed fixingiem, doprowadzając chwilowo kurs EUR/PLN pod wartość 3,9500.

Na rynku pojawiały się spekulacje, iż za umocnieniem złotego może stać zwiększona aktywność Ministerstwa Finansów. Według pogłosek MF, korzystając z obniżonej płynności, mogło wymieniać posiadane euro na rynku, a nie jak zazwyczaj za pośrednictwem NBP. Niższy kurs EUR/PLN oznacza bowiem poprawę rocznych statystyk długu zagranicznego, a więc i długu publicznego naszego kraju.

Zdecydowanie większą zmienność wykazywały notowania franka szwajcarskiego, którego wartość zwyżkowała w tym tygodniu ponad tegoroczne maksima, usytuowane w okolicach poziomu 3,2000. Zdaniem prezesa Narodowego Banku Polskiego potencjał dla dalszego umocnienia franka jest już niewielki. Rzeczywiście, wiele wskazuje na to, iż szwajcarska waluta z wyprzedzeniem reaguje na możliwą korektę na giełdach. Zatem nawet jeśli pierwsze tygodnie stycznia przyniosłyby pogorszenie nastrojów inwestycyjnych i odreagowanie na szerokim rynku, frank mimo to ma szansę wyhamować umocnienie, lub nawet stabilizować się wokół obserwowanych obecnie poziomów.

W przyszłym tygodniu kalendarz makroekonomiczny będzie bardziej interesujący niż w ostatnich dniach. Z Polski już na pierwszej sesji nowego roku poznamy odczyt indeksu PMI dla przemysłu oraz prognozę grudniowej inflacji Ministerstwa Finansów.

Reklama

Dobiegający końca ostatni tydzień roku 2010 przebiegał na rynku walutowym pod znakiem ograniczonej płynności. Ze względu na nieobecność wielu inwestorów obserwować można było dość nietypowe wahania kursów w oderwaniu od fundamentów (głównie za sprawą niskiej płynności). Dopiero przyszły tydzień wraz z powrotem inwestorów i większymi obrotami pokaże, jakie są faktyczne nastroje na rynku. Za tydzień w piątek czeka nas również publikacja oficjalnych danych z rynku pracy USA, które są jednym z głównych determinantów prowadzonej przez Fed polityki pieniężnej.

W drugiej części mijającego tygodnia kurs EUR/USD zanotował dość znaczącą zwyżkę w okolice poziomu 1,3390. Jest to wzrost o blisko 2,5 proc. od grudniowych minimów. Jednak odpowiedź na pytanie, czy mamy już do czynienia z trwalszym osłabieniem amerykańskiej waluty poznamy dopiero w pierwszych dniach stycznia. Przebicie przez notowania eurodolara poziomu 1,3500 stanowiłoby sygnał do dalszych wzrostów.

W ostatnich dniach roku frank kontynuował umocnienie wobec euro oraz dolara, sprowadzając notowania EUR/CHF i USD/CHF na nowe historyczne minima na poziomach odpowiednio: 1,2400 i 0,9340. Umocnienie kontynuował również kurs jena wobec dolara, który osłabił notowania USD/JPY o blisko 3,8 proc. od lokalnych szczytów z połowy grudnia. Ostatnia aprecjacja walut uchodzących za „bezpieczną przystań” oraz wzrost ceny złota sugerują, że inwestorzy już teraz mogą dyskontować w cenach tych aktywów nadejście pewnych zawirowań na rynku na początku Nowego Roku, chociażby kolejnej odsłony „kryzysu zadłużenia” gospodarek Eurolandu.

W 2011 roku z pewnością powracać na rynek będą kwestie nadmiernego zadłużenia gospodarek unijnych, jednak problemy te są już w dużej mierze zdyskontowane przez rynek i najprawdopodobniej powinny jedynie krótkoterminowo zwiększać awersję do ryzyka wśród inwestorów.

ikona lupy />
Joanna Pluta / Forsal.pl