Styczeń zakończył się spadkiem indeksów i nie zachwycił inwestorów.

Indeks średnich spółek mWIG40 wzrósł o 0,65%. Lepiej radziły sobie akcje małych spółek, ich indeks sWIG80 wzrósł o 2,25 proc.. Największe spadki zanotował indeks blue chipów WIG20 -1,43 proc.. Indeks szerokiego rynku WIG w przekroju miesiąca zmniejszył swą wartość o -0,70 proc.. Jednak aktywni inwestorzy nie mają co narzekać, bo okazji do zarabiania nie zabrakło. Faworytami okazały się spółki chemiczne, surowcowe i producenci gier komputerowych. Indeks WIG-Chemia zyskał 24,28 proc..

Najwięcej dały zarobić inwestorom walory Polic oraz Puław ponad 25%. Znaczącą zwyżkę od początku roku zanotowały również inne firmy, takie jak Cormay, Lena czy Redan. Wszystkie łączy to, że inwestorzy oczekują w ich przypadku znaczącej poprawy wyników finansowych. Słabo natomiast spisuje się branża budowlana, indeks WIG- Deweloperzy stracił najwięcej -9,17 proc..

Pierwszy tydzień miesiąca to czas publikacji wskaźników typu PMI. W Polsce przemysłowy PMI potwierdził dobrą koniunkturę wzrastając piąty raz z rzędu do poziomu 56,3. Ale mimo dobrych danych początek roku na warszawskim parkiecie należał do niedźwiedzi, co szczególnie było widoczne na indeksie WIG20. Przyczyną wydaje się być niepewność inwestorów związana z wpływem na rynek ograniczenia wysokości składek przekazywanych do OFE. Dodatkowo zagraniczni inwestorzy zaczęli już dostrzegać, że powodem zmian w systemie emerytalnym była głównie możliwość odłożenia w czasie przeprowadzenia potrzebnych reform finansów publicznych. Sytuację poprawiła nieco wypowiedź ministra Michała Boniego o możliwym zwiększeniu limitu inwestycji OFE w akcje do 90 proc. z obecnych 40 proc. Warszawskie indeksy zaczęły częściowo odrabiać straty.

W połowie stycznia poznaliśmy dane o grudniowej inflacji, które nie były zaskoczeniem dla inwestorów. Według danych GUS inflacja mierzona wskaźnikiem CPI wzrosła w grudniu do 3,1% r/r z 2,7% w listopadzie. W skali miesiąca ceny ogółem wzrosły o 0,4%. Inflacja na tym poziomie, w skali roku, spowodowana była głównie zwyżkami cen żywności oraz wzrostem kosztów zależnych w dużym stopniu od cen surowców energetycznych (wzrost opłat związanych z mieszkaniem, wzrost kosztów transportu).

Reklama

Jednym z ważniejszych wydarzeń w styczniu była pierwsza od połowy 2008 roku podwyżka stóp procentowych w naszym kraju. Rada Polityki Pieniężnej ustanowiła wzrost o 25 pkt. bazowych i stopa referencyjna NBP wynosi 3,75%. Spółki wrażliwe na zmiany stóp procentowych deweloperzy oraz banki, znalazły się pod presja sprzedających. Podwyżka była najprawdopodobniej pierwszą z serii. Taka konkluzja wynika zarówno z wypowiedzi członków RPP jak i z obserwacji notowań kontraktów terminowych na zmianę stóp procentowych.

Z końcem miesiąca publikowano wiele wskaźników makroekonomicznych. Dane dotyczyły zatrudnienia, które ukształtowało się blisko oczekiwań rynkowych. Wzrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach oraz dane NBP o inflacji bazowej netto po wyłączeniu cen żywności i energii ukształtował się powyżej oczekiwań rynkowych. Po tych ostatnich odczytach indeksy znów podjęły próbę odrobienia spadków, ale nieudaną. Końcówka należała do niedźwiedzi.

Kolejne ważne odczyty dotyczyły dynamiki sprzedaży detalicznej, która okazała się lepsza od prognoz rynkowych, w ujęciu nominalnym wzrosła w grudniu do 12% r/r z 8,3% r/r w listopadzie. Wyższa dynamika wzrostu była efektem zdecydowanego wzrostu sprzedaży samochodów przez przedsiębiorstwa przed wprowadzonymi od początku stycznia zmianami podatkowymi. Zapewne ma to związek z podwyżką stawek podatku VAT, a kolejne dane GUS pokażą spadek tempa wzrostu. Skala wzrostu bezrobocia okazała się zgodna z szacunkami resortu pracy. Stopa bezrobocia rejestrowanego w grudniu wzrosła o 0,6% w skali miesiąca do 12,3%. Liczba bezrobotnych wzrosła o ok. 96 tyś do 1 855 mln osób.

W piątek 28 stycznia inwestorzy czekali na dane PKB za cały 2010 rok. GUS oszacował je na poziomie 3,8 proc., a więc zbliżonym do tego, które notowano w 2003 roku. Dane okazały się zgodne z przewidywaniami analityków. Dane o PKB zaliczają się do tak zwanych wskaźników opóźnionych koniunktury gospodarczej (lagging indicators) i nie miały większego wpływu na główny trend akcyjnych indeksów.

Ostatni tydzień stycznia okazał się nieudanym dla byków. Pretekstu do zniżek dostarczyła przede wszystkim niepewność rozwoju wypadków w Egipcie. Kiedy w piątek indeksy słabły pod wpływem doniesień o zamieszkach i możliwym zamachu stanu w Egipcie, trudno było spodziewać się, jaką formę przybierze ten konflikt i jaki to będzie mieć wpływ na rynki akcji i waluty. W piątek indeksy giełdowe podążały w dół, a waluty krajów wschodzących znacząco słabły, tylko ropa silnie zwyżkowała, gdyż Egipt jest ważnym elementem systemu wydobycia i transportu surowca. Zamieszki wywołały więc spore obawy o ciągłość dostaw tego surowca. Tym razem Egipt stał się pretekstem do pogorszenia nastrojów inwestycyjnych i gdyby nie Egipt, rynek znalazłby sobie inny powód do zniżki
np. w postaci niekorzystnych danych z rynkowych.

ikona lupy />
Indeksy branżowe - styczeń 2011 r. / Forsal.pl
ikona lupy />
Indeksy GPW - styczeń 2011 r. / Forsal.pl