Jak zapowiedział w sobotę minister rolnictwa Marek Sawicki, program adresowany jest głównie do samorządów powiatowych i rolników posiadających mniejsze gospodarstwa, np. liczące 10-15 ha.

W Małej Wsi pod Płockiem (Mazowieckie) Sawicki spotkał się z okolicznymi rolnikami na zaproszenie Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych.

"Będziemy bardzo mocno zachęcali rolników, szczególnie w małych gospodarstwach, aby we własnym gospodarstwie przechodzić na przetwarzanie swojej produkcji i sprzedawać bezpośrednio na rynku" - powiedział minister. Dodał, że targowiska, na których rolnicy mogliby wynajmować powierzchnię - na godziny lub dni - miałyby powstawać w miastach "minimum powiatowych", liczących od 5 do 50 tys. mieszkańców.

"Do takiej produkcji, takiego przetwarzania zachęcam. I też informuję, że nie jest prawdą, jak niektórzy mówią, że jak zechce w gospodarstwie przetwarzać, to weterynaria, to sanepid, czy inne służby zablokują - nie, w taki sposób to jest rzecz niemożliwa" - powiedział Sawicki. Przekonywał rolników, że czasem lepiej nie czekać na pośrednika tylko np. przerobić mięso wieprzowe i sprzedać gotową kiełbasę. "Wszak jeszcze nie tak dawno, mama, teściowa taką kiełbasę robiła. Można sobie przypomnieć recepturę i również taką kiełbasę robić i sprzedawać" - argumentował minister.

Reklama

Sawicki podkreślił, że minister i rząd nie kształtują cen, tworzą natomiast warunki do tego, "żeby były rynki zbytu, możliwości sprzedaży, żeby były także możliwości zakupu sprzętu i inwestycji". Dodał przy tym, że "nie jest prawdą to, co powszechnie się mówi, że ceny żywności tak drastycznie idą w górę", gdyż w ciągu ostatnich trzech lat ceny żywności rosną wolniej niż inflacja i płace.

Jak zaznaczył Sawicki, korzyści ze wzrostu cen żywności nie pozostają u rolnika? "W całym tym łańcuchu żywnościowym i rolnik, i konsument są najsłabszym ogniwem. Ceny narastają gdzieś po drodze" - oświadczył minister. Jako przykład podał: w lutym Krajowa Spółka Cukrowa sprzedawała cukier w cenie pomiędzy 2,40 zł a 2,60 zł, co oznacza, że przy i tak wysokiej marży w sklepach nie powinien być on droższy niż 3,10 do 3,20 zł.

"Okazało się, że w pewnym momencie sieci i dostawcy wywindowali tę cenę nawet do 7 zł. Złożyłem w tej sprawie wniosek do UOKiK żeby zbadał i imiennie podał do publicznej wiadomości, jakie firmy dokonały tak wysokiego nakręcenia cen" - powiedział Sawicki. Według niego, przy windowaniu cen cukru wykorzystano m.in. "medialną panikę, którą wywołano w Polsce", bowiem w Niemczech, w Austrii, Czechach, czy na Słowacji tego typu wzrostu cen nie było.

Sawicki przypomniał o wyborach od izb rolniczych czwartej kadencji, które odbędą się w niedzielę, 3 kwietnia. Zaapelował do rolników o udział w głosowaniu. "Izby rolnicze są dzisiaj ważną instytucją nie tylko na linii ministerstwo i rolnicy, ale także rolnicy i inne instytucje. Dla każdej administracji państwowej, publicznej izby są liczącym się partnerem. Warto, żeby jutro nie zostać w domu, żeby zabrać swoich najbliższych i na wybory do izb rolniczych pójść" - powiedział minister.

Kadencja izb rolniczych trwa cztery lata, a czynne i bierne prawo wyborcze mają wszyscy członkowie izb, czyli m.in. osoby będące płatnikami podatku rolnego. Lokale wyborcze czynne będą od godz. 8. do 18. Poprzednie wybory do izb rolniczych odbyły się w lutym 2007 r. Wybrano wówczas 4297 członków rad powiatowych, których w całym kraju działa 314. Frekwencja wyniosła wówczas 7,25 proc.