Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA, też promieniał optymizmem zaręczając, że USA utrzymają najwyższy rating. Ma rację – jeszcze długo utrzymają. W ten sposób problem obniżenia perspektywy ratingu przez agencję Standard&Poor’s zszedł ze sceny.

Bykom pomagały też raporty makro. Dane o rozpoczętych budowach domów i pozwoleniach na ich budowę były zdecydowanie lepsze od oczekiwań. Po załamaniu w lutym (spadek rozpoczętych budów o 18,5 proc.) w marcu nastąpił wzrost o 7,2 proc. Pozwoleń wydano o 11,2 proc. więcej (po spadku o 5,2 proc.). Zdecydowanie nie ekscytowałbym się tymi danymi. Rynek nieruchomości jest i pozostanie na dnie, a chwilowe odbicia po potężnych spadkach niczego nie zmieniają.

Rynek akcji skoncentrował się przede wszystkim na raportach spółek. Po sesji poniedziałkowej Texas Instruments opublikował raport kwartalny, który nie zadowolił inwestorów. Cena akcji spadała. Przed sesją wtorkową Bank of New York opublikował raport ze słabszymi wynikami. Wyniki Johnson & Johnson były lepsze od oczekiwań – akcje drożały. Raport Goldman Sachs (GS) był dość niejednoznaczny. Zysk na akcję spadł w porównaniu do zeszłego roku o ponad 70 procent, ale był blisko dwa razy wyższy od oczekiwań.

Cena akcji GS na początku sesji wyraźnie wzrosła, a wraz z nią indeksy giełdowe. Bardzo szybko jednak akcje GS zaczęły tanieć, bo gracze doszli do wniosku, że po pierwsze wyniki były bardzo słabe w porównaniu do zeszłego roku, a po drugie bank ostrzegł, że w obecnej sytuacji trudno będzie o okazje do zarobienia pieniędzy. Indeksy wróciły do poziomów z poniedziałku (NASDAQ nawet wyraźnie niżej), ale czekanie na kolejne wyniki spółek odwróciły kierunek indeksów. Udało się zakończyć sesję niewielkimi wzrostami. W niczym nie zmienia to korekcyjnego obrazu rynku.

Reklama

GPW rozpoczęła wtorkową sesję od niewielkiego wzrostu WIG20. Gracze widzieli, że po ponad dwuprocentowych spadkach z poniedziałku indeksy na innych giełdach rosną śladowo, więc niespecjalnie śpieszyli się z kupnem akcji. Indeks wrócił do poziomu z poniedziałku i tam rynek zamarł. Przed południem ruszył jednak powoli na północ idąc za indeksami na innych giełdach. Po pobudce w USA i publikacji raportów kwartalnych spółek i amerykańskich danych z rynku nieruchomości skala zwyżki zaczęła się powoli zwiększać, ale nie trwało to długo. Indeks WIG20 zaczął się osuwać i tuż przed zakończeniem sesji rósł już tylko o około 0,1 proc. Od czego jednak jest fixing? Podrzucił kilkanaście punktów dzięki czemu zakończyliśmy dzień wzrostem o 0,54 proc. Obrót był bardzo mały (chyba już przedświąteczny), więc ten wzrost ma niewielkie znaczenie. Wstępne sygnały sprzedaży nadal obowiązują.