Od połowy kwietnia widoczne jest wyraźne zróżnicowanie zachowania rynków dojrzałych i wschodzących. S&P500 poszedł w górę o prawie 5 proc., DAX o niemal 6 proc., bijąc kolejne rekordy hossy. W tym samym czasie WIG20 zyskał 1,5 proc., ku szczytom tylko spoglądając. Czwartkowa sesja nie przyniosła zmiany tej tendencji. Wskaźnik naszych największych spółek zaczął ją od wzrostu o 0,3 proc. i tylko w pierwszej godzinie handlu wykazywał większą ochotę na ruch w górę. Udało mu się dotrzeć do 2933 punktów, zwiększając skalę zwyżki do 0,5 proc., po czym nastąpiło osłabienie i wskaźnik do końca dnia oscylował wokół poziomu środowego zamknięcia, broniąc się przed spadkiem pod kreskę.

W gronie naszych blue chipów nie było widać gwiazd. Liderem były walory CEZ-u rosnące przed południem o 1,5 proc.. Jednoprocentową zwyżką mogły się pochwalić akcje PZU. Mimo sięgających 126 dolarów za baryłkę notowań ropy naftowej, walory naszych rafinerii traciły na wartości. Akcje Lotosu zniżkowały o ponad 1 proc., a PKN Orlen o 2 proc. papierami KGHM handlowano po cenach o kilka dziesiątych procent niższych niż na środowym zamknięciu. Na rynku małych i średnich spółek ruch był równie niewielki.

Indeksy na głównych parkietach europejskich zaczęły dzień z w większym entuzjazmem, rosnąc po 0,6-0,7 proc. I tam jednak byki szybko opadły z sił, choć trzymały wskaźniki w bezpiecznej odległości około 0,4 proc. od poziomu środowego zamknięcia. Powodem słabnięcia optymizmu były spadki kontraktów na amerykańskie indeksy. Niewiele sobie z tego robił jedynie indeks w Madrycie, rosnący wczesnym popołudniem o 1 proc. Na giełdach naszego regionu przeważały spadki. W Moskwie i Rydze sięgały niemal 1 proc. Na niewielkim plusie trzymały się Bukareszt, Budapeszt i Tallin.

Nastroje na giełdach nieco się pogorszyły po serii danych zza oceanu. Według wstępnych szacunków tempo wzrostu amerykańskiej gospodarki wyniosło w pierwszym kwartale 1,8 proc., podczas gdy oczekiwano zwyżki o 2 proc. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych skoczyła do 429 tys. i była o 26 tys. wyższa niż przed tygodniem oraz o 37 tys. większe niż się spodziewano. Reakcja na te informacje była jednak niewielka i krótkotrwała. Minęła całkowicie, gdy okazało się, że nie przejęli się nimi sami Amerykanie. W pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy zniżkowały po około 0,1 proc., a po pół godzinie wyszły na plus. Pomagał im sięgający 5,1 proc. wzrost indeksu podpisanych umów kupna domów. Oczekiwano, że zwiększy się on o 1,5 proc.

Reklama

WIG20 zyskał ostatecznie 0,52 proc., WIG wzrósł o 0,39 proc., a sWIG80 o 0,31 proc. Jedynie wskaźnik średnich spółek spadł o 0,1 proc. Obroty wyniosły 820 mln zł.