W poniedziałek decydujący wpływ na sytuację na giełdach miały przedłużające się negocjacje wokół pakietu pomocy dla Grecji. Dotyczyło to niemal w jednakowym stopniu wszystkich parkietów, nie wyłączając naszego, który tracił solidarnie wraz z innymi. Względna niezależność, z której cieszyliśmy się w poprzednich dniach, zdaje się kończyć.

Indeks warszawskich blue chipów zaczął dzień od spadku o 1,1 proc. Pozostałe wskaźniki radziły sobie znacznie lepiej, zniżkując po około 0,4 proc. W ciągu dnia skala spadku WIG i mWIG40 powiększyła się do 0,6 proc., ale nadmiernej nerwowości nie było widać. Jedynie sWIG80 chwilami starał się dorównać swemu większemu koledze. Ten zaś poruszał się w wąskim przedziale 2847-2859 punktów. Byki z pewnym trudem broniły go przed trwałym zejściem poniżej 2850 punktów. Walka ta toczyła się jednak przy bardzo niskich obrotach, które dopiero około godziny 15.00 przekroczyły 400 mln zł.
Spośród największych spółek najmocniejszej przecenie ulegały te, które od kilku tygodni charakteryzują się większą zmiennością. Akcje Kernela chwilami traciły 3 proc. O ponad 2 proc. w dół szły papiery PBG i Lotosu, niewiele ustępowały im walory TVN. O kilka dziesiątych procent powyżej poziomu piątkowego zamknięcia trzymały się papiery Telekomunikacji Polskiej, Tauronu, Pekao i Bogdanki. Dla naszego telekomu końcowy fixing był jednak fatalny, przynosząc spadek o 3,7 proc.
Na głównych giełdach europejskich od rana było dość nerwowo. Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zniżkowały po 1,3-1,4 proc. Około południa skala spadków nieco się zmniejszyła, jednak byki nie miały zbyt wiele sił, by poważniej ograniczyć straty. Przez większą część dnia wskaźniki przebywały na poziomie 1 proc. niższym niż w piątek. Po ponad 1,5 proc. zniżkowały indeksy w Atenach i Madrycie. Na piątkowe ostrzeżenie agencji Moody’s o możliwości obniżenia ratingu Włoch, tamtejszy wskaźnik zareagował w poniedziałek spadkiem o ponad 2 proc.

Na nowojorskim parkiecie handel zaczął się od zniżki indeksów po około 0,2 proc. Amerykańscy inwestorzy niezbyt się więc przejęli przepychankami wokół Grecji i najwyraźniej dość już mieli spadków, bo po kilkunastu minutach wskaźniki ruszyły w górę. Skala wzrostu sięgała zaledwie 0,4 proc., jednak pomogło to parkietom europejskim. Najbardziej skwapliwie skorzystał z tej poprawy niemiecki DAX, zmniejszając stratę do 0,2 proc., a w ślad za nim podążył paryski CAC40.

W Warszawie reakcji na optymizm zza oceanu nie było. Wręcz przeciwnie. WIG20 zakończył dzień minimalnie pod poziomem 2830 punktów, tracąc 1,81 proc. WIG spadł o 1,12 proc., mWIG40 o 0,68 proc., a sWIG80 o 0,69 proc. Obroty wyniosły 800 mln zł.

Reklama