Minister finansów Jacek Rostowski zadeklarował w sobotę, że jest gotowy na debatę o finansach państwa z dowolnym przedstawicielem PiS. W opinii Rostowskiego jego adwersarzem powinna być posłanka PiS Beata Szydło, zajmująca się finansami.

"Bardzo chętnie porozmawiam z jakimikolwiek przedstawicielami PiS, ale pytanie brzmi z kim? Nie moja rola ani prawo wyznaczać przedstawiciela PiS, ale w normalnych zachodnich demokracjach osoba, która odpowiadała za daną dziedzinę w parlamencie z ramienia opozycji, bierze udział w debacie. To ich decyzja, ale gdyby to nie miała być pani Szydło, byłoby to dziwne" - mówił Rostowski dziennikarzom w czasie spotkania z wyborcami na warszawskiej Starówce.

Minister finansów wyraził opinię, że szkoda by było, gdyby debaty rozegrały się tylko między liderami partii. "Dobrze by było, że partia, która chce rządzić pokazała kogo ma. Mam trochę takie wrażenie, szczególnie po piątkowym wywiadzie (lidera PiS - PAP), że rząd Jarosława Kaczyńskiego byłby mniej więcej taki: premier - Jarosław Kaczyński, minister zdrowia - Jarosław Kaczyński, minister finansów - Jarosław Kaczyński itd. Mam wrażenie, że pan prezes nie ma specjalnie dużo osób, które mógłby wystawić. Może sam przyjdzie na te debaty. Ja bardzo chętnie będę z panem prezesem debatował" - oświadczył Rostowski.

Odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział, że PiS w serii debat reprezentować miałaby zasiadająca obecnie w Radzie Polityki Pieniężnej Zyta Gilowska, Rostowski powiedział, że "w najśmielszych snach sobie nie wyobraża, by brała udział w tych debatach".

Rostowski, komentując też zapowiedzi Kaczyńskiego, że jeśli PiS wygra wybory, to podniesie podatki dla najwięcej zarabiających, stwierdził, że dochody z tego w żaden sposób nie pokryją gigantycznych wydatków, które PiS sugeruje w swoim programie. Skrytykował też propozycję podatku bankowego.

Reklama

"Pomysł, że wszystko można sfinansować opodatkowując banki, których bezpieczeństwo jest bezpieczeństwem naszych lokat i naszych kont, jest jak myślę dla normalnych ludzi - dość straszący. Siła kapitałowa banków jest gwarantem naszych lokat i kont. Finansowanie bieżących wydatków państwa przez zmniejszenie bieżących kapitałów banków, który jest jakby poduszką na złe czasy, uważamy za bardzo nieodpowiedzialne" - mówił minister finansów.

Komentując postulat PiS, by zrównać dopłaty dla rolników w UE, Rostowski stwierdził, że jeśli weźmie się pod uwagę dopłaty bezpośrednie plus środki na rozwój wsi, "to różnica między dopłatami w Polsce i nawet takimi krajami jak Francja są minimalne".

Towarzysząca ministrowi finansów rzeczniczka sztabu PO Małgorzata Kidawa-Błońska, odnosząc się do zarzutu PiS, że PO nie ma programu mówiła, że od początku kampanii wiadomo, że PO przedstawi program 10 września. "Poza tym Platforma rządzi cztery lata i trudno mówić, że nie mamy programu, bo realizujemy to, z czym poszliśmy do wyborów cztery lata temu" - dodała.

Rostowski z kolei przypomniał, że w kwietniu rząd przyjął czteroletni plan finansowy państwa, który jest "o kilka rzędów wielkości bardziej konkretny, precyzyjny, obdarzony liczbami i danymi niż programy polityczne PiS i SLD" i można dyskutować właśnie o tym dokumencie.

Po rozmowie z dziennikarzami Kidawa-Błońska i Jacek Rostowski ruszyli z wyborczą agitacją na ulice Starówki. Minister rozdawał materiały wyborcze PO, fotografował się z wszystkimi chętnymi, nie poskąpił też monety ulicznemu grajkowi.