Indeks WIG podniósł się na otwarciu o 0,37 proc. i wyniósł 39135,31 pkt. Indeks największych spółek WIG20 zyskał 0,42 proc. i wyniósł 2286,06 pkt.

Pozostałe parkiety europejskie także notują lekkie zwyżki, jednak do odrobienia ogromnych strat z wczorajszej sesji jest jeszcze daleko. Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu wzrósł o 0,10 proc. i wyniósł 5 107,75 pkt. Niemiecki indeks DAX wzrósł o 0,47 proc. i wyniósł 5.270,85 pkt. Francuski indeks CAC 40 zyskał 0,39 proc. i wyniósł 3.011,28 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX po otwarciu sesji spadł o 0,01 proc. i wyniósł 17.678,61 pkt.

Mimo nieobecności amerykańskich inwestorów podczas poniedziałkowej sesji, na rynkach europejskich wrzało. Wszystko za sprawą pogarszających się nastrojów wokół problemów zadłużonych państw strefy euro. "Amerykanie nie przeszkadzali europejskim inwestorom w poniedziałek, za to mogą pomóc dziś niedźwiedziom. Podczas gdy za oceanem obchodzono święto pracy, której tam coraz mniej, w Europie mieliśmy do czynienia z jednym z najsilniejszych tąpnięć w ramach obecnej fali spadków" - mówi Roman Przasnyski, analityk Open Finance.

Zdaniem analityków, klimat na giełdach jest wyjątkowo negatywny. "Grecja i Portugalia najwyraźniej nie radzą sobie ze spełnieniem warunków, pod którymi otrzymały międzynarodową pomoc, a Włochy jeszcze przed rozpoczęciem wdrażania programu oszczędności już go ograniczają. Kolejna już szósta przegrana w wyborach lokalnych CDU, partii, z której wywodzi się Angela Merkel jeszcze bardziej komplikuje polityczne dyskusje i praktyczne decyzje w ważnych dla strefy euro kwestiach" - komentuje Przasnyski.

Reklama

"Nastroje inwestorów nadal są niepewne, a rynki dyskontują recesję w strefie euro nie czekając na konsensus ekonomistów w tej sprawie. Indeksy są już blisko sierpniowych dołków (DAX już poniżej) i to ostatni moment na ich obronę" - ostrzega Emil Szweda, analityk Noble Securities.

Szweda zaznacza, że w przypadku WIG20 zapas indeksu nad dołkami z sierpnia wynosi ok. 3 proc., zaś potencjalną "karą" za jego przełamanie byłoby osunięcie nawet o 20 proc. "Mówimy więc o bardzo wysokiej stawce, o którą grają rynki w tych dniach" - mówi analityk.