Coraz mniej argumentów mają sceptycy, dopatrujący się bańki spekulacyjnej na rynku złota. Trwający już 11 lat trend wzrostowy wynika z kilku czynników fundamentalnych, których siła oddziaływania zmieniała się w czasie, odpowiednio do sytuacji ekonomicznej i politycznej na świecie.

W ostatnich dniach wzrost cen złota był determinowany niepomyślnymi danymi z gospodarki Stanów Zjednoczonych oraz strefy euro. Zmniejszają się szanse na uratowanie Grecji, gdyż trudno będzie namówić naród do rezygnacji z obfitych przywilejów socjalnych, do których latami przyzwyczajały go socjalistyczne rządy. Jedenastomilionowe społeczeństwo żyło więc błogo na kredyt w cieple subtropikalnego słońca.

W Niemczech partia SPD, która wygrała wybory w Meklemburgii-Pomorzu, okręgu wyborczym Angeli Merkel, jest przeciwna udzielaniu dalszej pomocy krajom PIIGS. Przybywa też przeciwników finansowania potencjalnego bankruta w innych krajach. Jeżeli nawet zostanie osiągnięte porozumienie pomiędzy Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Komisją Europejską i Europejskim Bankiem Centralnym, będzie to oznaczać tylko odsunięcie w czasie realnego upadku Hellady. Coraz gorzej mają się też gospodarki Włoch, Hiszpanii i Portugalii.

PKB dla strefy euro wzrósł w II kwartale 2011 roku tylko o 1,6 proc. licząc rok do roku. Dla porównania, tempo wzrostu gospodarczego w I kwartale wyniosło 2,4 proc. r/r. Pogarsza się również sytuacja sektora usług w Niemczech, Wielkiej Brytanii i strefie euro. Niepokojąco wzrastają notowania CDS-ów krajów europejskich, czyli instrumentów finansowych służących zabezpieczeniu przez ryzykiem niewypłacalności.

Reklama

O destrukcyjnym działaniu socjalizmu na gospodarkę przekonało się już wiele krajów, również Polska.
W obliczu rosnącego ryzyka spadały wczoraj ceny akcji, drożało złoto. Dziś cena złota osiągnęła 1921 dolarów za uncję, co jest historycznym rekordem i zapewne nie ostatnim.