Rentowność włoskich obligacji rośnie a inwestorzy panicznie boją się kryzysu w tym kraju. Tymczasem oprocentowanie hiszpańskiego długu różni się już tylko o 40 pkt bazowych od włoskiego – pisze The Financial Times.

Hiszpania jeszcze w sierpniu miała na tyle niepokojącą sytuację, że premier rządu, José Luis Rodríguez Zapatero, rozważał, czy nie wystąpić o unijny bailout - pisze dzisiaj Financial Times. Rząd zaprzeczył jednak, jakoby wcześniej istniały takie obawy. Dotychczas na liście krajów, które czekają na wsparcie finansowe od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego znalazły się Grecja, Portugalia i Irlandia. Włochy i Hiszpania, trzecia i czwarta największa gospodarka regionu, z powodu swojego zadłużenia również stoją na krawędzi załamania finansowego.

>>> Czytaj też: Zoellick: Wchodzimy w niebezpieczny okres dla światowej gospodarki

Hiszpania wprowadziła ostatnio szereg desperackich reform, po tym, jak Europejski Bank Centralny zażądał od hiszpańskiego rządu szybkiej interwencji i podjęcia środków w celu wprowadzenia oszczędności budżetowych i reform ekonomicznych.

>>> Polecamy: Drugi bailout nie będzie potrzebny. Grecja wcześniej zbankrutuje

Reklama

Financial Times pisze dalej, że Zapatero i socjalistyczny rząd, wprowadzili szereg zarządzeń, mających na celu dalszą liberalizację rynku pracy. Zgodzili się również współpracować z partią demokratyczną, aby zmienić zapis konstytucji, dotyczący stabilizacji budżetowej z 2010 roku. W odpowiedzi na działania rządu związki zawodowe Hiszpanii zapowiedziały protesty.

Na rynku obligacji inwestorzy są jednak nadal pełni obaw o sytuację ekonomiczną eurostrefy, na czele z gospodarką włoską, która budzi najwięcej kontrowersji. W porównaniu z niemieckimi obligacjami, które są uznawane za benchmark, zarówno włoskie jak i hiszpańskie obligacje są dosyć ryzykowne.

„Różnica pomiędzy oprocentowaniem na włoskie, 10 letnie papiery skarbowe a takimi samymi hiszpańskimi papierami, wynosi 40 pkt bazowych, komentuje Nicholas Spiro z Spiro Sovereign Strategy. „Inwestorzy po prostu wręcz panicznie boją się o Włochy. Jednak nie oznacza to, że są optymistyczni w stosunku do Hiszpanii”, dodaje analityk.