Szef doradców premiera minister Michał Boni nie sądzi, aby była potrzeba radykalnych zmian w projekcie przyszłorocznego budżetu.

"Nie sądzę, aby trzeba było radykalnie redefiniować założenia do przyszłorocznego budżetu. Jeśli w tym roku będziemy mieli lepsze wykonanie budżetu, to lepszy będziemy mieli też punkt wyjścia na przyszły rok" - powiedział dziennikarzom Boni w czwartek w Krynicy.

Rząd wstępnie przyjął projekt budżetu z deficytem nie większym jak 35 mld zł. Jednak analitycy obawiają się, czy wobec spodziewanego spowolnienia gospodarczego założenia zaprezentowane w projekcie są realne.

"Co pewien czas należy redefiniować swoje cele. Myślę, że to, co istotne to dalsze schodzenie z deficytem sektora, ale pod warunkiem, że nie będzie to destrukcyjne dla wzrostu gospodarczego. Powinniśmy dążyć do celów fiskalnych, które sobie wyznaczyliśmy" - dodał Boni.

Rząd zakłada zejście z deficytem sektora poniżej 3 proc. PKB w 2012, a w 2015 roku deficytu ma nie być.

Reklama

"Pomoże nam w ograniczeniu reguła wydatkowa. Ona się dopiero rozpędza, ale może przynieść ograniczenie deficytu nawet o 1,4 pkt proc." - powiedział.

Minister finansów Jacek Rostowski powiedział dziennikarzom na Forum Ekonomicznym w Krynicy, że po wyborach nie przewiduje zmian w projekcie budżetu.

"Gdybym przewidywał dzisiaj takie zmiany, to wprowadziłbym je do tego projektu. Obecnie takich zmian nie przewiduję" - zaznaczył.