Zacznijmy od banków centralnych, bo chociaż ani Europejski Bank Centralny, ani Bank Anglii nie zmieniły wysokości stóp procentowych (wynoszą one odpowiednio 1,5 proc. i 2,5 proc.), to cały świat spoglądał właśnie na europejskie podwórko, które po wtorkowej interwencji Szwajcarskiego Banku Narodowego, stało się jeszcze bardziej skomplikowanym i wielowątkowym rebusem dla uczestników rynków.

Po pierwsze, w dół zostały zweryfikowany przez EBC wzrost PKB strefy euro na 2011 i 2012 r., a dynamikę rozwoju w II kw. 2011 r. uznano za spowalniającą. W pewnym stopniu potwierdzeniem takiego stanowiska był poranny odczyt danych z Niemiec, gdzie eksport napędzający inne gospodarki regionu spadł o blisko 2 proc. m/m oraz obniżenie prognoz PKB dla najbardziej rozwiniętych państw świata. Na PKB Grecji inwestorzy woleliby zapewne przymnkąć oko (-7,4 proc. r/r, po spadku o ponad 8 proc. r/r w dwóch poprzednich kwartałach)i jak najszybciej przystąpić do restrukturyzacji obligacji, którą rynek wycenia już na bardziej niż pewną - rentowność rocznych bonów skarbowych osiągnęła dziś astronomiczny poziom 94 proc., a notowania kontraktów CDS ubezpieczającą przed brakiem zwrotu kapitału ulokowanego w pięcioletnie papiery przekroczyły po raz pierwszy w historii 3000 pkt. Agencje informacyjne donosiły jednak, że w związku ze szczególnymi turbulencjami na rynkach władze Unii Europejskiej zamierzają wstrzymać się z operacją przenoszenia strat na posiadaczy obligacji Grecji.

Ze słów przewodniczącego EBC można wnioskować, że pod koniec roku bank centralny może obniżyć główną stopę procentową, bo choć takie stwierdzenie wprost nie wpadło, to Jean Claude Trichet za priorytet uznał stabilizację cen i jednocześnie spodziewa się spadku inflacji w 2012 poniżej 2 proc. Do historycznej operacji SNB polegającej na skupie nieograniczonej ilości euro kończący wkrótce kadencję przewodniczący EBC odniósł się słowami, że Szwajcarzy podjęli taką decyzję na własną odpowiedzialność.

Na pozostałych frontach również wiele się działo w czwartek. Agencja Fitch ostrzegła przed obniżką ratingów Japonię i Chiny. Chiny zasygnalizowały inwestorom, że do 2015 r. powinny uwolnić kurs juana. A bank centralny Chile, które wyemitowało dziś dziesięcioletnie obligacje po najniższym koszcie w historii rozważa uwzględnienie chińskiej waluty w ramach własnych rezerw.

Reklama

Za oceanem po godzinie handlu na Wall Street giełdowe indeksy zaczęły wychodzić na plus, a w tym czasie w Europie obserwowaliśmy mieszane nastroje inwestorów - wzrosty w okolicy 0,5 proc. w Niemczech i Francji oraz spadki na GPW (WIG20 -0,5 proc.), na Węgrzech (-2 proc.) i w Grecji (-4 proc.). Dane z rynku pracy w USA okazały się po raz kolejny rozczarowujące, ale za to lepszy od oczekiwań bilans handlu zagranicznego każe weryfikować w górę prognozy PKB na III kw. 2011 r.