Francja jest pierwszym krajem, którego parlament ratyfikował drugi pakiet ratunkowy dla Aten, przyjęty 21 lipca przez kraje strefy euro.

Za planem pomocy Grecji głosowali w czwartek senatorzy rządzącej centroprawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), przeciw niemu - przedstawiciele radykalnej lewicy. Od głosowania wstrzymała się główna siła opozycyjna - Partia Socjalistyczna (PS).

>>> Czytaj też: Rynek jest bezwzględny - Grecja zbankrutuje na 91 proc.

Drugi pakiet ratunkowy dla Grecji opiewa na 109 mld euro, do której to kwoty ma dołożyć się jeszcze sektor prywatny w wysokości do 50 mld euro. Szacuje się, że udział w pomocy dla Aten podniesie francuski dług publiczny w ciągu kolejnych trzech lat o 15 miliardów euro.

Reklama

Opozycyjni socjaliści tłumaczyli wstrzymanie się od głosu tym, że plan pomocy dla Grecji jest "niewystarczający". Ich zdaniem, skutecznym pomysłem uchronienia Grecji od niewypłacalności mogłyby być euroobligacje. Na ich emisję nie zgodzono się jednak podczas spotkania 16 sierpnia niemieckiej kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Sarkozy'ego.

Francuskiemu udziałowi w pomocy dla Grecji sprzeciwia się z zdecydowanie pozostający poza parlamentem nacjonalistyczny Front Narodowy pod wodzą Marine Le Pen. Działacze tej partii urządzili w Paryżu we wtorek happening przeciw pakietowi ratunkowemu dla Aten, podczas którego wrzucali do Sekwany fałszywe banknoty o nominale 500 euro.

>>> Czytaj też: Recesja staje się faktem: gospodarki Zachodu zatrzymują się w miejscu

W ramach poprawek do tegorocznego budżetu senatorzy zatwierdzili także w czwartek pierwszą część planu wzmocnienia dyscypliny finansów państwa. Ma on przynieść kasie państwa dodatkowe 12 mld euro do końca 2012 r., w tym 1 mld jeszcze w tym roku. Rządowy projekt zaciskania pasa przewiduje dodatkowe obciążenia fiskalne, które mają dotknąć szczególnie zamożnych Francuzów. Parlament opowiedział się za wprowadzeniem dodatkowego podatku od luksusowych hoteli, w których noc kosztuje 200 euro lub więcej. Rozszerzył też na większą grupę mieszkańców podatek od zysków ze sprzedaży nieruchomości.

Centroprawicowy rząd zapowiedział na najbliższe miesiące kolejne działania w celu zmniejszenia deficytu budżetowego, w tym wprowadzenie nowego podatku w wysokości 3 proc. od dochodów osób zarabiających powyżej 500 tys. euro rocznie. W ramach walki z deficytem budżetowym gabinet Fillona chce też nałożyć nowy podatek od od słodkich napojów gazowanych. Wywołało to już sprzeciw koncernu Coca-Cola, który na znak protestu postanowił wstrzymać inwestycje w jednej ze swoich francuskich fabryk na południu kraju.

Według premiera Fillona, dzięki zwiększeniu opodatkowania Francja przybliży się do osiągnięcia celu, jakim pozostaje zredukowanie francuskiego deficytu budżetowego z poziomu obecnych około 6 proc. PKB do 3 proc. w 2013 r. W trakcie debaty parlamentarnej socjalistyczna opozycja skrytykowała rządowy projekt dyscypliny budżetowej jako niespójny i zbyt łagodny dla najzamożniejszych obywateli. Dług publiczny Francji wynosi obecnie 85 proc. PKB, czyli ponad 1,6 bln euro. Deficyt budżetowy w końcu ubiegłego roku wyniósł 7,1 proc. PKB.

>>> Polecamy: Guru ekonomii: "perfect storm" uderzy w nas szybciej, niż się spodziewamy