Przecena euro to m.in. reakcja na czwartkowe obniżenie prognoz wzrostu gospodarczego dla strefy euro przez Europejski Bank Centralny, przy jednoczesnym korzystnie wypadającym bilansie handlowym Stanów Zjednoczonych (spadek deficytu w lipcu do 44,8 mld USD z 51,6 mld po korekcie w czerwcu) i rozczarowującym saldzie wymiany handlowej Niemiec (nadwyżka zmalała w lipcu do 10,1 mld EUR wobec 11,5 mld EUR miesiąc wcześniej). Po decyzji Niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że pakiety ratunkowe UE dla Grecji i innych zadłużonych krajów strefy euro są zgodne z konstytucją, teraz rynek wyczekiwać będzie na wyniki analiz przedstawicieli MFW-KE-EBC w sprawie Grecji. Biorąc pod uwagę słabe dane, jakie napływają z Aten (PKB Grecji w II kwartale spadło o 7,3% r/r wobec oczekiwanych -6,9% r/r) atmosfera wyczekiwania wydaje się napięta.

W piątek wsparcia dla euro zabrakło też ze strony rynków kapitałowych. Już inwestorzy z Azji pokazali, że czwartkowe wystąpienie prezydenta USA oraz wcześniejsze przemówienie szefa Fed, Bena Bernanke nie wniosły nic pozytywnego i nie miały dla nich większego znaczenia. Wyprzedaż akcji spowodowała, że indeks Nikkei zakończył piątkową sesję 0,6% spadkiem. W podobnych nastrojach przebiegał też handel na parkietach europejskich, gdzie główne indeksy notowały około 1-2% spadki.

Na rynku krajowym można zauważyć nasilającą się wyprzedaż złotego, prowadzącą podczas piątkowych godzin handlu do wzrostu kursu EUR/PLN do 4,35; zaś USD/PLN do 3,14. Umocnienia wobec złotego nie uniknął nawet frank szwajcarski (kurs CHF/PLN przetestował 3,58), który od momentu decyzji SNB o ustaleniu minimalnego kursu EUR/CHF na 1,20 oscylował w okolicach 3,50.

„Z pomocą” złotemu przyszedł w piątek Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), który w imieniu Ministerstwa Finansów zaczął sprzedawać na rynku waluty. W reakcji na działania BGK złoty odrobił część strat wobec wspólnej waluty, a jego kurs znalazł się poniżej ważnego z punktu widzenia analizy technicznej poziomu 4,33 PLN (oporu budowanego po szczytach i dołkach z 2009 roku). Skalę operacji wymiany walut dealerzy oszacowali na 100-200 mln EUR (wg. Reutera), jednaj zaznaczyli, iż przy tak negatywnym nastawieniu inwestorów zagranicznych do walut mniej bezpiecznych może to nie być wystarczająca kwota do utrzymania stabilności notowań PLN.

Reklama

Tymczasem, zdaniem ministra finansów Jacka Rostowskiego, nie należy niepokoić się spadkiem kursu złotego, jaki ma miejsce w ostatnim czasie. Również w opinii prezesa NBP obecna sytuacja na rynku walutowym nie wymaga interwencji. W wywiadzie dla Programu I Polskiego Radia (cytowanym przez Reutera) Marek Belka powiedział, że „(…) to co się dzieje ze złotym nie ma swoich źródeł w polskiej gospodarce. To jest oczywiście odprysk międzynarodowej sytuacji finansowej na rynkach. Szczególnie w Europie jest rzeczywiście podwyższona temperatura i inwestorzy, którzy realizują straty w różnego rodzaju krajach zamykają pozycje tam, gdzie mogą zarejestrować zyski, czyli w Polsce. Po to, żeby się zrównoważyć. Stąd uciekają, wycofują swoje zasoby z Polski i przenoszą do miejsc, które są uważane za wprawdzie mniej rentowne, ale za pewniejsze".

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym.