Również przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy i szefa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke nie poprawiły nastrojów inwestorów. Utrzymujące się obawy dotyczące problemów fiskalnych strefy euro doprowadziły do wzrostu awersji do ryzyka. Kolejne rekordowo wysokie rentowności zostały osiągnięte w przypadku greckich obligacji skarbowych, natomiast dużym popytem cieszyły się benchmarkowe niemieckie papiery dłużne, których stopy dochodu odnotowały kolejne niskie rekordy.

Na rodzimym rynku notowania EUR/PLN wzrosły do rekordowego od lipca 2009 r. poziomu i w pewnym momencie osiągnęły nawet wartość 4,3470. Złoty osłabił się również względem dolara, a kurs USD/PLN osiągnął poziom nienotowany od września ubiegłego roku, tj. 3,1490. Na rynku dużą aktywność wykazał dziś Bank Gospodarstwa Krajowego, który sprzedawał dolary za złote. Nie można jednak nazwać tego interwencją, a działania BGK przejściowo zahamowały aprecjację dolara względem złotego. Silną wyprzedaż polskiej waluty skomentował prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, twierdząc, że nie ma to nic wspólnego z fundamentami polskiej gospodarki, a jedynie z pogarszającymi się nastrojami na rynkach finansowych. Minister finansów Jacek Rostowski stwierdził z kolei, iż tak mocna deprecjacja polskiej waluty jest tymczasowa i nie jest zagrożeniem dla gospodarki Polski.

W podobnych nastrojach przebiegał handel na rynku kapitałowym, gdzie dominował kolor czerwony. Indeksy europejskie traciły na wartości ponad 2 proc., a WIG20 około 4 proc. Fatalne nastroje odzwierciedlała dziś też rentowność 10-letnich włoskich obligacji, która wzrosła do 5,47 proc. Ma to szczególne znaczenie przez wzgląd na zbliżające się aukcje papierów dłużnych we Włoszech. W poniedziałek odbędzie się aukcja włoskich bonów skarbowych, a we wtorek średnio- i długoterminowych obligacji.

Reklama